górskie wyprawy

Blefjell

Blefjell to masyw górski, położony jakieś dwie godziny drogi na zachód od Oslo. Jest jedną z najbliższych stolicy górskich miejscówek, więc nie ma się co dziwić popularności i tłumów na szlaku. Niedziela zapowiadała się słonecznie. Prognozy podawały, że temperatura może sięgnąć nawet 24 stopni, co przy bezchmurnym niebie, może skutkować poparzeniami słonecznymi.

Uzbroiłem się zatem w krem z filtrem, pamiętający jeszcze zeszłoroczne wojaże, krótkie spodenki i dwie butelki wody. Dojazd na miejsce nie sprawił większych problemów. Przejeżdżając przez Kongsberg drogą E134, odbiłem najpierw na północ (krajowa 40-tka), a potem na zachód drogą 37. W pewnym momencie drogi wzrok przykuwa wielka tablica z nazwą masywu i ikoną wędrującego z plecakiem człowieka. Skręciłem we wskazanym kierunku i szutrową drogą dojechałem na parking Nordstul. Droga dojazdowa na parking jest płatna (70 kr w 2021 roku).

Na parkingu nie zastałem zbyt wielu samochodów, ale było dopiero po szóstej rano. Już o tej porze było dość ciepło, co zapowiadało, że w okolicach południa możne być naprawdę gorąco. Natychmiast rozpocząłem procedurę smarowania odsłoniętych fragmentów skóry, ale okazało się, że zeszłorocznego kremu niewiele już zostało. Wycisnąłem z tubki co tylko mogłem, narzuciłem na ramiona plecak i mogłem ruszać.

To był mój pierwszy wypad w góry w tym roku (nie licząc krótkich wycieczek na niskie wzgórza w Østfold), więc uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zagłębiłem się w dobrze oznaczoną ścieżkę. Na początku, tam, gdzie szlak przebiegał jeszcze po płaskim terenie, tuż przy jeziorze Sønstevatn, mijałem obozowiska rozstawionych na brzegu namiotów. Jak widać, byli i tacy, którzy przybyli tu już dzień wcześniej. Leśną ścieżką szło się całkiem przyjemnie, ale wkrótce teren zrobił się bardziej stromy. Gdy minąłem granicę drzew i obejrzałem się za siebie, moim oczom ukazał się widok na jezioro Nordstulvatnet.

Jezioro Sønstevatn
Widok na jezioro Nordstulvatnet.

Szedłem dalej, spodziewając się, że pierwszych wędrowców spotkam dopiero w drodze powrotnej. A jednak, nim dotarłem do rozwidlenia szlaków, minąłem się z parą schodzącą już w kierunku parkingu. Spore plecaki i podwieszone karimaty sugerowały, że spędzili noc gdzieś w tych górach.

Planowałem dotrzeć do schroniska Sigridsbu, dokąd prowadzi najpopularniejszy szlak i wtedy zdecydować co potem. Czy iść gdzieś dalej, wybierając jeden z okolicznych szczytów, czy wracać już do auta. Po drodze mijałem jednak szczyt Sigridsfjell (1194m n.p.m.) i choć nie wiodła nań żadna oznaczona ścieżka, uznałem, że skoro już tu jestem, to wejdę na górę. Wierzchołek nie wyróżniał się niczym szczególnym, a widoki prezentowały się tak samo jak ze szlaku z którego zszedłem. Krótko mówiąc, nic wartego uwagi. Wracając na ścieżkę, dostrzegłem kilka namiotów rozstawionych w okolicy szlaku i krzątających się wokół nich ludzi. Kolejni biwakowicze.

Czekało mnie strome podejście a potem dłuższy odcinek płaskiego terenu. Potem pojawiło się schronisko. Dwie szare, drewniane chatki, przy których nie było żywego ducha. Zrobiłem sobie krótką przerwę na obmycie nóg w zimnym jeziorku przed schroniskiem i spałaszowanie kanapki. Wciąż było dość wcześnie i grzechem byłby powrót już w tym momencie. Tym bardziej, że nie czułem jeszcze zmęczenia. Uznałem, że udam się na najwyższy szczyt masywu Blefjell, górę Store Ble, liczącą 1342 m n.p.m. Szczyt znajdował się niedaleko, chociaż teren, po którym miałem iść w sporej części pokrywał jeszcze śnieg.

Schronisko Sigridsbu.

Tam, gdzie ścieżka nie była widoczna i ginęła pod śniegiem, widniały wyraźne ślady stóp. Jak wspomniałem, szlaki na Blefjell są dość popularne, a pogoda w ostatnie dni sprzyjała aktywnościom na świeżym powietrzu. Gdy dotarłem pod szczyt, ujrzałem że schodzą z niego dwie, obładowane ciężkimi plecakami dziewczyny. Wymieniliśmy kurtuazyjne ‘’cześć’’ mijając się na śnieżnej ścieżce i chwilę później już dokonywałem ataku szczytowego. 

Wierzchołek Store Ble okazał się nieco bardziej interesujący niż wcześniejszy Sigridsfjell. Nie zabawiłem na nim długo. Miałem już plan na powrót. Była nim wędrówka dnem doliny Langedalen, gdzie prowadził szlak i ten sposób obchodzi się schronisko Sigridsbu i górę Sigridsfjell od północy. Niestety, jednej rzeczy nie przewidziałem. Dolinę pokrywała jeszcze dość gruba warstwa śniegu. Co prawda, mogłem poruszać się po śladach, które pozostawili wcześniejsi wędrowcy, lecz i tak do butów co chwila wpadały grudki zimnej, mokrej masy. Nie minęło dużo czasu, jak poczułem, że mam kompletnie mokro w butach. Na szczęście w samochodzie czekały na mnie zapasowe buty i czysta, sucha para skarpet.

Z ulgą dotarłem do wylotu doliny i skrzyżowania szlaków. Byłem w miejscu gdzie parę godzin wcześniej wspinałem się w kierunku schroniska. Teraz kierowałem się w dół. Tak jak przewidywałem wcześniej, w drodze powrotnej mijałem sporo ludzi dopiero zaczynających wędrówkę. I Rzeczywiście, słońce prażyło w tym momencie już całkiem nieźle.

Wróciłem do samochodu i zrobiłem krótkie podsumowanie wędrówki. Pokonałem ponad 14 km w sześć godzin. Zaliczyłem dwie, chyba najbardziej popularne lokalizacje masywu Blefjell. Całkiem nieźle, a przecież zwiedziłem zaledwie niewielki odcinek południowej części tych gór. Spoglądając na mapę, dochodzę do wniosku, że sporo jeszcze zostało do zobaczenia, i że w związku z tym trzeba będzie tu kiedyś wrócić.

Blefjell is a mountain range, located about 2 hours drive from Oslo. It is very popular place, especially for those who live in capital of Norway. This time I was going to check one of the most popular trails in this range, the route to Sigridsbu cabin.

I showed up on the Nordstul parking early in the Sunday’s morning. The road to Nordstul is paid (70 kr in 2021). There were’t so many cars at the parking but it was about 6.20 in the morning already. I supposed that more people will come here later during the day.

The path is very well marked by red T. And the first part of journey, when you walk among the trees is pure joy. Later terrain’s slope increases and when you take a look behind your shoulder you can see magnificent view of Nordstulvatnet. There is a trail crossing just a bit further. I choose the path which leads to Sigridsbu cabin by southern side of Sigridsfjell. Being so close to the summit I decided to go off the trail and climb to the top. It took me several minutes to go there and back.

I noticed some people camping nearby. They spent the night in the tents. I felt jealousy of that. I need to do that as well next time.

After another steep slope I found a quite flat terrain and soon I reached Sigridsbu cabin. In fact there were two wooden houses, located between two lakes. I had a little break in this place and then I decided to continue marching. I headed to Store Ble which is the highest summit in Blefjell range (1342m asl). The route to that mountain was mainly covered by snow but fortunately there were no snow on the summit.

I wanted to go back different trail and I found one which leads through the bottom of the Langedalen Valley. It wasn’t so smart to go this way as it was completely covered by snow. But I diddn’t give up, even when I had to take out the snow from my shoes.

Finally, the Langedalen trail connected to main path leading me back to Nordstul parking and soon I reached my car. I made over 14 km that day and it took me approx. 6 hours. Good thing is that there was only one little piece of southern part of Blefjell, which gives me a reason to visit this range again some day in the future.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *