górskie wyprawy

Øktarenuten i okolice

 

Na Øktarenuten byłem ostatnio rok temu (tutaj znajduje się link do tego wpisu). Decyzja, żeby przypomnieć sobie tę trasę zrodziła się spontanicznie. Ot nie chciało mi się szukać nowych szlaków. Dwa ostatnie dni były nieco deszczowe a i tego dnia pojawiały się sporadycznie opady, nie zniechęciło mnie to jednak. Spakowałem przeciwdeszczową kurtkę do plecaka i wyruszyłem z domu.

Dojechałem, do Sandeid, gdzie zaczyna się szlak i wąską, wiejską drogą prowadzącą wzdłuż gospodarstw zajechałem na nieduży parking. Tablica obok informowała o trasie, a przypięta obok mapka, pokazywała całą okolicę. Znałem trasę i nie musiałem studiować tych wiadomości. Od razu ruszyłem na szlak.

Niebo pokrywały chmury a zimny wiatr przepędzał je z jednego miejsca na inne. Nie padało jednak. Mozolnie piąłem się w górę. Mijałem pasące się owce, przez jakiś czas przechodziłem przez las a potem znów znalazłem się na otwartej przestrzeni. Z trasy doskonale widać było Sandeid i otaczające je góry. Wspiąłem się wyżej i dotarłem do w miarę płaskiego terenu. Wkrótce potem ujrzałem tabliczkę kierującą na prawo, w stronę szczytu.

Zszedłem z drogi i udałem się za drogowskazem. Kręta dróżka zaprowadziła mnie do celu w zaledwie kilka minut. Odsapnąłem chwilę i wpisałem się do zeszytu na szczycie. Uznałem, że nie chcę jeszcze wracać, a z drugiej strony nie bardzo mi się chciało iść aż na Døldaren, tak jak rok temu. Zdecydowałem więc, że powłóczę się po okolicznych wzgórzach. Oszacowałem jak dotrzeć na najbliższe wzniesienie i zacząłem schodzić z Øktarenuten.

Sandeid. Po lewej szczyt Hovda.
Lysenuten
Szczyty Reset i Høgafjellet
Sandeidfjorden
Jeden z moich celów – Grytenuten. Niech no tylko ten śnieg stopnieje…
Øktarenuten
Sandeidfjorden
Droga z Sandeid do Ølen i Ølsjoen
Ølsjoen
Øktarenuten

Dotarłem z powrotem do drogi a następnie do niewielkiej dolinki. Na lewo prowadziła ścieżka w stronę Døldaren, ja jednak udałem się na prawo, kierując się na zbocze najbliższego wzniesienia. Oczywiście żadnej ścieżki nie było. Gdy jednak już zacząłem się wspinać odnalazłem ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta, o czym świadczyły pozostawione odchody. Znalazłem się na górze. Ta górka była wyższa niż Øktarenuten a mimo to, brakowało tu tras i ułożonego z kamieni kopca. Wkrótce wspiąłem się na kolejne wzniesienie, jeszcze wyższe i w oddali zauważyłem jakąś kupę kamieni. Była zdecydowanie za blisko jak na Døldaren, ale postanowiłem sprawdzić, co to takiego.

Kupa kamieni okazała się kupą kamieni. Kopiec ułożony jak na szczycie większości gór w okolicy, brakowało jednak informacji z nazwą szczytu. Gdy rozejrzałem się dostrzegłem daleko kolejny kopiec i tym razem byłem pewien, że to Døldaren. Zbliżyłem się jeszcze trochę, ale gdy dotarłem na kolejne wzgórze i ujrzałem, że aby dotrzeć na tamten szczyt muszę zejść w głęboką dolinkę, potem wejść na kolejne wzgórze a Døldaren jest jeszcze daleko za nim, uznałem, że jakoś nie mam ochoty tam dziś iść. Zawróciłem.

Øktarenuten widziany z sąsiedniej górki.
Jeziorko po drodze.
I jakiś szczyt.

 

Jeziorko
Kupa kamieni
Øktarenuten w drodze powrotnej.
Sandeidfjord w drodze powrotnej

Kiedy schodziłem w kierunku drogi, zaczęło lekko siąpić. Przestało jednak nim dotarłem do auta. Po drodze mijałem te same krajobrazy. Lasek, pasące się owce i panorama Sandeid. Musiałem przyznać, że wycieczka była całkiem udana.

 

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *