-
Noc w Måndalen
Pogoda na kolejny weekend nie zapowiadała się najlepiej. Prognozy zapowiadały deszcz właściwie w każdej lokacji, którą sprawdzałem na przełomie kilku kolejnych dni i im bliżej soboty, tym wcale nie robiło się lepiej. Miało padać, co stawiało pod znakiem zapytania jakikolwiek kolejny wyjazd w góry. I wtedy poszerzyłem pole poszukiwań odkrywając, że jednak nie wszędzie będzie tak źle. Wpisałem w wyszukiwarkę nazwę Åndalsnes i okazało się, że w tamtych rejonach deszczu nie będzie. Trochę mi zabrało oswojenie się z myślą o długiej, siedmiogodzinnej podróży na miejsce, ale gdy w końcu zdecydowałem, zabrałem się za wyszukiwanie potencjalnych tras. Ostatecznie padło na szczyt Blåstolen i ewentualnie znajdujący się po sąsiedzku, nieco wyższy Trollstolen.…
-
Aurora borealis w Bodø
Niejednokrotnie już się przekonywałem, że plany lubią się sypać. Zaplanowanie idealnej wyprawy nie jest takie proste. Budowany misternie ideał jest kruchy jak kryształ i łatwo może ulec zniszczeniu z powodu nieprzewidzianych okoliczności. Tak było i tym razem. To miał być rodzinny, zimowy wypad na północ Norwegii. Śnieg, zorza polarna i Lofoty. Doskonały wręcz ideał, że użyję takiego zmyślnego pleonazmu. Planowana od miesięcy wyprawa stanęła pod znakiem zapytania jakieś dwa tygodnie przed godziną zero. Śledząc prognozy pogody uświadomiłem sobie, że druga połowa stycznia chyba nie jest najlepszą porą na takie wypady. Silne wiatry i potężne ulewy nawiedzały północne wybrzeże Norwegii niemal non stop. I raczej nie zapowiadało się na poprawę pogody…