-
Venåsfjellet – podejście pierwsze
Venåsfjellet to szczyt liczący 1037m n.p.m. Znajduje się w rejonie Telemark, na zachodnim brzegu jeziora Tinnsjå. Wejście na szczyt byłoby świetną okazją do podziwiania południowej części jeziora, masywu Blefjell, a także, szczytu Gaustatoppen, który położony jest zaledwie 21 kilometrów dalej. Dlatego też miejsce to już od jakiegoś czasu znajdowało się na mojej liście. Ta położona względnie blisko górka stanowiła plan awaryjny na czarną godzinę, kiedy to dalsze i ambitniejsze wyprawy nie mogłyby dojść do skutku. I tak też się właśnie złożyło. Połowa marca to czas, gdzie jeszcze w wielu miejscach zalega śnieg. Zaledwie tydzień wcześniej sam się przekonałem o tym, że do wiosny i do rozpoczęcia sezonu wędrówkowego jeszcze trochę…
-
Eldrevatnet i biała pustka
Długo musiałem czekać na swoją pierwszą w tym roku wyprawę w góry. I początkowo planowałem coś zupełnie innego. Miał być wyjazd na zachód i spanie w hyccie. Te plany pokrzyżowały prognozy pogody. W związku z tym musiałem znaleźć jakiś rejon, gdzie będę mógł spokojnie połazić nie będąc narażonym na opady deszczu. Wyższe góry odpadały, bo spodziewałem się, że tam wciąż zalega mnóstwo śniegu i choć wożę od jakiegoś czasu w bagażniku rakiety śnieżne, to taka wędrówka byłaby dość męcząca. Postanowiłem zatem ponownie udać się w rejon Hemsedal i okolice jeziora Eldrevatnet. Stamtąd odchodzą fajne trasy po w miarę płaskiej szutrowej drodze. Jak dotąd udało mi się spenetrować zaledwie jedną z…
-
Heimstulfjell
Obejrzawszy już wodospad Dusanfoss, wciąż miałem ochotę na coś więcej. W okolicy znajdowały się niewysokie góry i na jedną z nich postanowiłem się wspiąć. Najbliższy szczyt nazywał się Heimstulfjell i liczył jakieś 760 metrów wysokości. Trasa nie jest wymagająca. Początkowo może nieco stroma, ale za to prowadzi po szerokiej, leśnej drodze. A nisko zawieszone słońce, prześwitujące przez drzewa tworzyło ładny klimat. Po jakimś kilometrze wyszedłem na polanę, gdzie droga kończyła się przy pozostałościach drewnianych zabudowań. Czy była to jakaś farma, czy tylko domki pasterskie, nie sposób było odgadnąć. Chwilę zajęło mi w zorientowaniu się, którędy powinienem iść dalej, ale gdy już odnalazłem ścieżkę, poszło już łatwiej. Wciąż trzeba było się…
-
Dusanfoss
Tę miejscówkę odkryłem jednego dnia przeglądając mapę na necie i szukając ciekawych miejsc do odwiedzenia. Kwestią czasu pozostawało jedynie to, abym zjawił się na miejscu i odbył tę krótką trasę. Dusanfoss to niewielki wodospad (a raczej dwa) w rejonie Telemark, gdzieś pomiędzy miastami Notodden i Kongsberg. Można się doń dostać parkując samochód przy drodze 37, niedaleko jeziora oraz osady Bolkesjø i drogi dojazdowej w góry Blefjell. Sama trasa jest łatwa i wiedzie szeroką leśną drogą, jakieś 1,8 km. Jak wspomniałem, są tam dwa wodospady. Pierwszy spływa z niewielkiego skalnego urwiska jakieś 15-20 metrów do skalnej niecki poniżej. Stamtąd, kolejny, mniejszy już (około 5-metrowy) leci dalej i zasila niedużą rzeczkę. Całość…
-
Slettefjell 1180m n.p.m.
Na Slettefjell w rejonie Lifjell planowałem wejść już od dawna. Zawsze jednak odkładałem ten zamiar na rzecz innych szczytów. Tym razem jednak przeszukując różne lokalizacje uznałem, że to właśnie tam będę miał w najbliższą sobotę najlepszą pogodę, a i jechać nie trzeba zbyt daleko. Po raz kolejny nie znalazłem chętnych i ostatecznie pojechałem sam. Postanowiłem nie zrywać się wcześnie i na spokojnie przyszykować się jak już się obudzę. Tyle, że mój wewnętrzny budzik miał widać swoje własne, niezależne plany, bo tak gdzieś o piątej byłem już na nogach. Większość drogi pokonałem więc jeszcze w ciemnościach, ale gdy dojechałem na parking w Myregvarv, już zaczynało się przejaśniać. I okazało się, że…
-
Blåstolen 1111m n.p.m.
Måndalen jest raczej niewielkim miasteczkiem. Dojazd z centrum do miejsca, gdzie zaczynał się mój szlak zajął zaledwie parę minut. Pozostawiłem samochód przy jakimś ośrodku młodzieżowym i zacząłem wędrówkę. Wciąż jeszcze było kompletnie ciemno i na niektórych odcinkach przyświecałem sobie latarką. Najpierw musiałem minąć osiedle mieszkaniowe, ale ścieżka prowadziła jego skrajem. Następnie zagłębiłem się w las. Prowadziła mnie szeroka, szutrowa droga, więc pomimo ciemności szło się przyjemnie. W wielu miejscach księżyc był wystarczającym źródłem światła. Gdy skończyła się droga, musiałem poświęcić chwilę, by odkryć w którym miejscu odbija wąska ścieżka, ale gdy to mi się udało, dalej poszło już łatwiej. Choć było trudniej, bo teren był bardziej stromy. Wspinałem się do…
-
Noc w Måndalen
Pogoda na kolejny weekend nie zapowiadała się najlepiej. Prognozy zapowiadały deszcz właściwie w każdej lokacji, którą sprawdzałem na przełomie kilku kolejnych dni i im bliżej soboty, tym wcale nie robiło się lepiej. Miało padać, co stawiało pod znakiem zapytania jakikolwiek kolejny wyjazd w góry. I wtedy poszerzyłem pole poszukiwań odkrywając, że jednak nie wszędzie będzie tak źle. Wpisałem w wyszukiwarkę nazwę Åndalsnes i okazało się, że w tamtych rejonach deszczu nie będzie. Trochę mi zabrało oswojenie się z myślą o długiej, siedmiogodzinnej podróży na miejsce, ale gdy w końcu zdecydowałem, zabrałem się za wyszukiwanie potencjalnych tras. Ostatecznie padło na szczyt Blåstolen i ewentualnie znajdujący się po sąsiedzku, nieco wyższy Trollstolen.…
-
Hamaren
Fyresdal nie jest dużym miasteczkiem. Położone nad jeziorem Fyresvatnet i otoczone górami może pochwalić się niewielkim, komercyjnym lotniskiem, hotelem, kościołem i chyba niczym poza tym, by przyciągnąć uwagę turystów. A przynajmniej było tak do niedawna. W latach 2017-2023 roku wybudowano tam specjalną atrakcję, adresowaną właściwie dla każdego. Dla starszych i młodszych, dla rodzin, pojedynczych spacerowiczów i dla rowerzystów. Zwie się toto Treetop Walkway in Hamaren Activity Park lub w oryginale Hamaren og Tretoppvegen. Co to takiego? To park i trasa spacerowa prowadząca od brzegu jeziora przez las i wznosząca się aż nad korony drzew porastających wzgórze Klokkarhammaren (344m n.p.m.). Coś jak nasza swojska Brama w Gorce na południu Polski. Na parking…
-
Napen
Kolejny weekend w Norwegii nie zapowiadał się już tak słonecznie jak poprzednie. Prognozy pokazywały deszcze w wielu miejscach i trzeba było się nagimnastykować, aby znaleźć jakąś fajną miejscówkę na sobotni wypad za miasto. I przyznam, że coś takiego udało mi się znaleźć. Co prawda czekała mnie czterogodzinna podróż samochodem, żeby się tam dostać, ale za to wraz z bezdeszczową pogodą znalazłem również ciekawą górkę do wejścia. Szczyt nazywa się Napen, liczy 889m n.p.m. I znajduje się w gminie Fyresdal, kilkanaście kilometrów od miasteczka Fyresdal. Napen otoczone jest ze trzech stron jeziorem Napevatn, poza tym dość strome zbocza gwarantują świetne widoki ze szczytu. Dojechałem na miejsce gdy tylko zrobiło się widno.…
-
Tylko dla orłów czyli wejście na Skutshorn
Skutshorn to dość spora góra wznosząca się nad północnym brzegiem jeziora Vangsmjøse, tuż przy wylocie doliny Sanddalen. Kiedy poprzedniego dnia znaleźliśmy się przy starej farmie Sparstadstølen w sercu doliny, strome zbocze tej góry budziło niemały respekt. Tym bardziej, że zamierzaliśmy się właśnie tędy wspinać następnego dnia. Hasan poinformował mnie dodatkowo, że Skutshorn to jedna z tych norweskich gór, gdzie spory fragment wierzchołka odrywa się od masywu i grozi odpadnięciem. Szczelina dzieląca część góry z każdym rokiem się poszerza i jest stale monitorowana przez geologów. Potężna bryła może w każdym momencie spaść kilkaset metrów w dół, w wody jeziora, wywołując ogromną falę. Skutki tego mogą okazać się niewyobrażalne dla lokalnej społeczności…