-
Brennesteg 520 m n.p.m.
Tydzień siedzenia w domu z chorymi dziećmi daje w kość. Tak bardzo, że musiałem się wyrwać choć na chwilę. I nie miało znaczenia nawet to, że pogoda nie zachęcała do spacerów. Zastanawiałem się dokąd mógłbym się udać, żeby spędzić jakąś godzinkę, może półtorej poza domem tylko spacerując i nie przemęczać się za bardzo. Myślałem i myślałem i nie przychodziły mi do głowy żadne płaskie trasy. Postanowiłem więc wybrać się na mało wymagający szczyt Brennesteg, który ”zaliczyłem” już jesienią. Spakowałem plecak i udałem się na miejsce. Dojazd autem na prowizoryczny parking przy farmie na Blikra zajął jakieś dziesięć minut. Mogłem ruszać. To będzie łatwy spacerek, myślałem, mając w pamięci poprzednią…
-
Friarane
W niedzielę, dzień po moim nieudanym wejściu na Bukkenibbę, pogoda była wręcz fantastyczna. Poranne mgły ustąpiły słońcu, które tak grzało, że aż dziw, że zalegający wszędzie śnieg nie stopniał. Żal było siedzieć w domu, więc spróbowałem namówić Tymka na jakiś wspólny wypad w góry. Zajęty zabawą klockami Lego oczywiście nie był zainteresowany. Na szczęście z pomocą przyszła moja małżonka, która z chęcią chciała pozbyć się nas z domu. Spakowała młodemu plecak, pomogła mu się ubrać i już po chwili siedzieliśmy obaj w aucie zastanawiając się na jaka górkę się wybrać. Wybrałem ponownie Hovdę, jako w miarę łatwą. Po dotarciu na miejsce, zarzuciliśmy plecaki, założyliśmy okulary przeciwsłoneczne (bo odbite od…