Besseggen
Besseggen to jedna z najpopularniejszych pieszych tras górskich w Norwegii. Jest tłumnie oblegana podobnie jak i inne tego typu wizytówki kraju fiordów: Prekestolen czy Trolltunga. National Geographic umieścił Besseggen na liście Top20 najpiękniejszych pieszych szlaków na świecie (właściwie jest to Top19, pełną listę znajdziecie tutaj). I rzeczywiście, gdy ogląda się zdjęcia tej miejscówki w necie, nie można wyjść z zachwytu. A skoro zdjęcia wyglądają tak obłędnie, to jak musi ta trasa wyglądać w rzeczywistości? Postanowiłem przekonać się o tym osobiście.
Besseggen znajduje się w górach Jotunheimen, gdzie znajdują się też m.in. dwa najwyższe szczyty Skandynawii: Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.) oraz Glittertind (2452 m n.p.m.). Sama nazwa Jotunheimen oznacza Dom Gigantów i nawiązuje do mitologii skandynawskiej. Żeby dostać się na miejsce potrzebowałem około 5 godzin jazdy samochodem. Sam szlak, oznaczony jako wymagający, biegnie pomiędzy dwoma schroniskami, Gjendesheim oraz Memurubu, położonymi nad długim na 18km jeziorze Gjende. Najbardziej popularny kierunek przechodzenia Besseggen to ten z zachodu na wschód, z Memurubu do Gjendesheim. Żeby jednak móc rozpocząć marsz, należy dostać się do Memurubu, a najłatwiej to zrobić korzystając z transportu wodnego. Z nabrzeża przy Gjendesheim regularnie odpływają szybkie jednostki pasażerskie, kursujące pomiędzy trzema schroniskami (dwoma, wyżej wspomnianymi i trzecim, Gjendebu, na zachodnim krańcu jeziora). Najłatwiej jest więc załapać się na poranny rejs do Memurubu i iść stamtąd niż iść z Gjendesheim licząc, że zdąży się dojść przed ostatnim kursem. Szlak liczy 14km i ma jakieś 1100 metrów przewyższeń, a najbardziej wymagający odcinek znajduje się dokładnie w połowie trasy, na wąskiej, stromej grani, którą pokonuje się używając wszystkich czterech kończyn. Zaraz za tą wspinaczką dochodzi się na szczyt Veslefjell (1743 m n.p.m.), który jest najwyższym punktem całej wędrówki. Całość przechodzi się w 5 -9 godzin.
Należy jeszcze wspomnieć o dość istotnej rzeczy dla chcących odwiedzić Gjendesheim i przejść Besseggen. Chodzi o dostępność parkingów w pobliżu. Przy samym Gjendesheim mogą parkować jedynie goście schroniska, ewentualnie można pozostawić bezpłatnie auto tuż przy nabrzeżu, lecz jedynie na maksymalnie 2 godziny. Płatny parking znajduje się ponad kilometr od przystani a stawka z 2021 roku wynosi 150 koron za dobę jeśli chodzi o samochód osobowy. Pełen cennik znajduje się tutaj. Między parkingiem a przystanią kursują darmowe busy, skorelowane zazwyczaj z godzinami kursowania łodzi. Parkingu przy schronisku Memurubu nie ma z prostego powodu: do schroniska nie dochodzi żadna droga.
Bilet na pierwszy poranny rejs zamówiłem przez internet (tutaj). Kosztował mnie 170 kr. Chcąc uniknąć dodatkowych kosztów związanych z parkingiem liczyłem, że znajdę jakąś zatoczkę lub mniejszy parking w pobliżu i prześpię się w aucie. Rzeczywiście, pomniejszych parkingów przy drodze 51, którą jechałem nie brakowało i na szczęście udało mi się znaleźć dogodną miejscówkę zaledwie 600m od miejsca docelowego. Był piątkowy wieczór na początku lipca, niebo było wciąż jasne, mimo że dochodziła 23.00 a po drodze co chwila wciąż przejeżdżały samochody. Mimo to, nie miałem najmniejszych problemów z zaśnięciem.
Obudziłem się ze sporym zapasem czasu. Było chłodno ale miałem nadzieję, że spacer na nabrzeże w Gjendesheim mnie rozgrzeje. Wyruszyłem . Minąłem płatny parking i wkrótce dotarłem na miejsce. Byłem o dużo za wcześnie i zanim zaczęli pojawiać się pierwsi ludzie, zdążyłem zmarznąć. Wiedziałem, że Besseggen jest popularne ale nie spodziewałem się takich tłumów już podczas pierwszego rejsu do Memurubu. Na pokładzie niewielkiego stateczku staliśmy stłoczeni jak sardynki w puszce. Po około 20 minutach dopłynęliśmy do schroniska Memurubu i wszyscy wędrowcy wysypali się na ląd. Część ruszyła od razu na szlak, część przygotowywała się do drogi, ściągając kurtki, smarując się kremem z filtrem lub czekając na zawieruszonych gdzieś towarzyszy. Cały ten tabun ludzi przypominał mi wyprawę na Trulltungę kilka lat temu. Tamten szlak również jest oblegany.
Początkowo szedłem wraz z innymi, ale z czasem się przerzedziło. Jedni pognali do przodu, inni zostali w tyle. Ja ulokowałem się pewnie gdzieś pośrodku. Pierwszy etap wędrówki to spokojne podejście od Memurubu z pięknym widokiem za plecami na schronisko i ujście rzeki Muru do jeziora Gjende. Jednym z czynników decydujących o atrakcyjności trasy jest niewątpliwie turkusowy kolor wody w jeziorze. Pokonując kolejne metry trasy, odwracałem się co jakiś czas by podziwiać ten niesamowity krajobraz. Musiałem przyznać rację tym wszystkim ochom i achom na temat Besseggen, o których czytałem w internecie. Szlak dopiero się zaczynał a już częstował mnie takimi wrażeniami. W dodatku, nie atakowały mnie żadne komary jak ostatnim razem. Po prostu bajka.
Gdy teren się nieco wypłaszczył, dotarłem do jeziora Bjørnbøltjønn. Przez chwilę rozważałem alternatywną trasę, przez szczyt Besshøe (2258 m n.p.m.), ale ostatecznie zrezygnowałem widząc jaką stromiznę musiałbym pokonać. Krótko potem dotarłem do miejsca, przy którym wszystkie dotychczasowe widoki bladły jak pranie na słońcu. Na drugim brzegu jeziora Gjende dostrzegłem szczyt Knutshøe (1517 m n.p.m.), wyglądający jak krawędź wygasłego wulkanu, w którego kraterze znajdowało się jezioro. Widok jak z bajki. Zresztą, oceńcie sami.
Po przerwie na śniadanko i cykanie fotek ruszyłem dalej. Kolejną atrakcją było stado pasących się reniferów. Te, w odróżnieniu od napotkanej parę tygodni wcześniej pary, nie były dziko żyjącymi zwierzętami, o czym świadczyło pobrzękiwanie zawieszonych u szyi dzwonków.
Dotarłem do jeziora Bessvatnet, które uważane jest za najczystsze jezioro w całej Norwegii. Podobno przejrzystość wody sięga tu nawet 30 metrów. Poziom wody w jeziorze Bessvatnet znajduje się 400 metrów powyżej lustra wody w jeziorze Gjende i tylko wąska grań zwana Bandet zapobiega przelaniu się wody z jednego zbiornika do drugiego. Ciekawostką jest też fakt, że barwa wody w Bessavatnet znacznie różni się od tej w jeziorze Gjende. Jest dużo ciemniejsze, bardziej niebieskie lub granatowe. Ten kontrast, uchwycony na licznych zdjęciach zamieszczonych w internecie to swoista reklamówka Besseggen.
Przede mną wznosiła się wąska i stroma grań, dalszy etap wędrówki. Miejsce, którego się obawiałem, czytając opisy trasy na necie. Powyżej widziałem malutkie postacie wspinające się z mozołem po skale. Widok robił wrażenie, ale zamiast przestraszyć, jeszcze bardziej poprawił mi humor. Wspinałem się z zapałem, mijając po drodze zziajanych piechurów. I wkrótce dotarłem na rozległy, kamienisty płaskowyż. Niedaleko dostrzegłem ogromny kopiec kamieni, szczyt Veslefjell, najwyższe wzniesienie na trasie.
Druga połowa drogi nie była już tak spektakularna. Ścieżka biegła środkiem przez szeroki płaskowyż, dzięki temu jezioro Gjende podobnie jak i inne fajne widoczki zniknęły z pola widzenia. Raz tylko przeszedłem tuż przy krawędzi stromego zbocza, a potem zaczęło się zejście. Schodząc mogłem dostrzec przystań w Gjendesheim a także ciągnącą się na południe drogę 51, którą przyjechałem poprzedniego wieczora.
Na dole okazało się, że trasa zajęła mi przyzwoite 6 godzin. Wróciłem do auta, wykąpałem się w górskiej rzece, zostałem pogryziony, przez kilka komarów i udałem się w drogę powrotną.
Przyznam, że zachwyty nad Besseggen wcale nie są przesadzone. Spektakularne widoki rekompensują trudy wędrówki a trasa nie jest aż tak wymagająca jak się obawiałem. Druga połowa szlaku różni się od pierwszej. Teren na płaskowyżu jest płaski, kamienisty i pozbawiony roślinności. A ciekawe widoki pojawiają się dopiero przy zejściu. Ogólnie jednak wrażenia z trasy pozostają na długo w pamięci i choć pisząc ten tekst jestem wciąż świeżo po wędrówce, chętnie wróciłbym tam już teraz.
Besseggen is one of Norway’s most popular mountain hiking trails. National Geographic placed Besseggen on the Top20 list of the most beautiful hiking trails in the world (it’s actually Top19, you can find the full list here). And indeed, when you look at the photos of this place on the Internet, you cannot get over it. And if the photos look so amazing, what does this route have to look like in reality?
Besseggen is located in the Jotunheimen Mountains, where there are also, among others, the two highest peaks of Scandinavia: Galdhøpiggen (2469 m above sea level) and Glittertind (2452 m above sea level). The name Jotunheimen means House of Giants and refers to Scandinavian mythology. The trail itself, marked as demanding, runs between two turist lodges, Gjendesheim and Memurubu, located along shore of the 18 km long Gjende Lake. The most popular direction for passing Besseggen is from west to east, from Memurubu to Gjendesheim. However, to be able to start the march, you need to get to Memurubu, and the easiest way to do it is by water transport (170 kr for adult in 2021. Tickets can be ordered here). From the quay at Gjendesheim, fast passenger boats depart regularly between the three lodges (the two above-mentioned and the third, Gjendebu, at the western end of the lake). So it’s easiest to catch the morning cruise to Memurubu and go from there than to go from Gjendesheim, hoping to get there before the last boat course. The trail is 14 km long and has about 1,100 meters of elevation, and the most demanding section is located exactly in the middle of the route, on a narrow, steep ridge, which is overcome using all four limbs. Immediately after this climb, you will reach the top of Veslefjell (1743 m above sea level), which is the highest point of the entire trip. This trip takes 5-9 hours.
There is also quite an important thing to mention for those who want to visit Gjendesheim and cross Besseggen. It is about the availability of parking lots nearby. Only guests of the lodge can park on Gjendesheim, you can leave your car free of charge right next to the quay, but only for a maximum 2 hours. Paid parking is located over one kilometer from the quay and the rate from 2021 is 150 kr per day for a passenger car. The full price list can be found here. Shuttle buses run between the parking lot and the Gjendesheim, usually correlated with the hours of the boat departures. There is no parking at the Memurubu lodge for a simple reason: there is no road access in this place.
Gjende Lake has characteristic turquoise color, which is one of the main attractions of this place. This color in comparison with dark blue water of Bessvatnet Lake, 400 meters above, looks amazing. The trail leads on the narrow ridge between those two lakes.
One on the most exciting moments during the trip is the view of Knutshøe Mountain (1517 m above sea level). This mountain looks like part of extinct volcano with another lake in the crater.
Steep and narrow ridge before Veslefjell Mountain is the most dramatic part of this hike. But when you manage to climb on it, the rest of the way should be easy. There is a wide plateau around ang walking on it make this part of the trail a little boring. But amazing views return during descending.
I must say, that walking along this trail I felt like one of the Lord of the Rings character. Spectacular views compensate for the hardships of the trip and the route is not as demanding as I afraid of. The second half of the trail is different from the first. The terrain on the plateau is flat, rocky and devoid of vegetation. And interesting views appear only on the descent. Overall, however, the impressions of the route remain in the memory for a long time and although I am still fresh after the trip while writing this text, I would gladly return there now.