Børkjenesnuten, Gaddanuten & Håfjell
Børkjenesnuten i dwie sąsiednie góry leżące u brzegów Etnefjordu fascynowały mnie już od dawna. Lista szczytów, na których chciałem postawić swoją stopę bez tych trzech byłaby niekompletna. Ostatnia wycieczka na Kjellesviknuen, skąd roztaczał się bezpośredni widok na Børkjenesnuten, zaogniła dodatkowo pragnienie, aby następnym razem skierować się w stronę Etne. Problemem pozostało jedynie znalezienie odpowiedniego szlaku, który zaprowadziłby mnie na wszystkie trzy szczyty.
Na stronie ut.no, takiego szlaku nie ma. Znalazłem jedynie opis trasy na pierwszą, Børkjenesnuten, prowadzącą z małej wioski o nazwie Aksdal. Przeszukując internet odnalazłem jednak zapis trasy, prowadzący przez interesujące mnie szczyty. Długość marszruty wynosiła jakieś 20 km i trzeba było wygospodarować na to około 8 godzin. Wyglądało dość poważnie.
Etne to niewielkie miasteczko, przez które przebiega droga E134, biegnąca ze wschodu na zachód Norwegii. Położone w dolinie na krańcu fiordu i otoczone górami wydaje się rajem dla górskich wędrowców. O popularności tutejszych szlaków świadczy fakt, że w górach Etne (Etne fjell) znajduje się kilka schronisk należących do Norweskiego Towarzystwa Turystycznego DNT.
Jednak ścieżki, w górach po północnej stronie Etnefjordu nie są oznaczone charakterystyczną, czerwoną literą T.
Jeszcze przed siódmą rano znalazłem się w samochodzie, jadąc wzdłuż fiordu i szukając miejsca do zaparkowania. Wąska droga prowadząca wzdłuż brzegu do Skånevik nie dawała zbyt wielu okazji do pozostawienia auta na poboczu. Nie ułatwiały tego również tabliczki z zakazem parkowania przy wjazdach na prywatne posesje. Także w miejscu, gdzie powinien znajdować się początek trasy na Børkjenesnuten nie znalazłem żadnego miejsca parkingowego. Zawróciłem i skierowałem się z powrotem do Etne. Dojechałem do osiedla Øvstebo i odbiłem w boczną drogą, prowadzącą pod górę. Na jej końcu znajdowała się farma, domki wypoczynkowe i parking dla wędrowców udających się w góry. Uznałem, że równie dobrze mogę swoją wędrówkę zacząć od drugiej strony.
Trasa zaczyna się przy bramie, za którą czekały już na mnie pasące się kozy. Jedne spłoszone odskakiwały na bok, inne zaciekawione podchodziły bliżej. Droga wijąca się serpentynami na zboczu pokryta jest asfaltem a wzdłuż niej poustawiano tabliczki z norweskimi powiedzonkami, ławeczki, na których można nieco odsapnąć, malowidła przedstawiające postacie z kreskówek czy inne zabawne elementy. Mimo żmudnego podejścia, humor dopisywał i trzeba by podziękować osobie (osobom) za tak kreatywne udekorowanie trasy.
Droga kończy się przy domku wypoczynkowym, jakieś 460 m n.p.m. Tuż obok minąłem znak prowadzący na starą drogę przez góry, łączącą Etne i Skånevik. Kierowałem się w stronę pierwszego ze swoich celów, szczytu Håfjellet (579 m n.p.m.). Miejscami ciężko było odnaleźć ścieżkę, lecz gdy tylko na nią trafiłem, szedłem nią aż zaprowadziła mnie na południowy skraj góry, gdzie podejście wydawało się najłatwiejsze. Tam odnalazłem inną ścieżkę, prowadzącą na szczyt. Wkrótce jedna trzecia mojej wyprawy była osiągnięta.
Powrót na ścieżkę pod szczytem okazał się łatwy, jednak dalej prowadziła ona w innym kierunku niż zamierzałem iść. Kontynuowałem marsz w kierunku południowo zachodnim, idąc to na przełaj, to znów trafiając na jakieś ścieżki, wydeptanie zapewne przez zwierzęta. Minęło sporo czasu nim ujrzałem kolejny szczyt, Gaddanuten (623 m n.p.m.). Tutaj, oczarowany widokami zrobiłem sobie krótką przerwę.
Niestety nie ma bezpośredniej trasy z Gaddanuten na Børkjenesnuten. Oba szczyty przedziela dolina Aksdalen, opadająca od południa w stronę fiordu. Zejście ze szczytu, na którym właśnie stałem okazało się możliwe dopiero od północnej strony. Dotarłem do szutrowej drogi, która biegła z północy i kończyła się w tym miejscu. Dopiero wtedy mogłem przeciąć wąską w tym miejscu dolinę i skierować się jej biegiem na południe, zmierzając na przeciwległe zbocze. Trasa, którą znalazłem w sieci obejmowała również szczyt Sauanuten (499 m n.p.m.), ale byłem już zbyt zmęczony, aby się nań wspinać. Moim głównym celem był Børkjenesnuten. Przecinałem teren na przełaj, nie odnajdując żadnej ścieżki, która by mnie zaprowadziła na górę. Minąłem brzeg jeziora Vasstølsvatent, skąd czekało mnie ponad 100-metrowe podejście na szczyt (634 m n.p.m.). Byłem wykończony, gdy wreszcie postawiłem stopę na miejscu. Børkjenesnuten został osiągnięty. Na szczycie pozostałem krócej niż poprzednio. Kilka fotek i czas było się zbierać.
Wczytałem na komórce trasę z ut.no, ale prowadziła ona zupełnie na przełaj, często po dość stromych odcinkach. Dopiero w okolicach jeziora natrafiłem na ścieżkę. Ta zaprowadziła mnie do lasu, a następnie na szerszą drogę, którą już bezpiecznie zszedłem do Aksdal. Znalazłem się na asfaltowej drodze, gdzie rano próbowałem znaleźć miejsce do pozostawienia samochodu. Teraz już po płaskim i stabilnym podłożu mogłem pójść do Øvstebo i zapakować się do auta.