-
Slettefjell 1180m n.p.m.
Na Slettefjell w rejonie Lifjell planowałem wejść już od dawna. Zawsze jednak odkładałem ten zamiar na rzecz innych szczytów. Tym razem jednak przeszukując różne lokalizacje uznałem, że to właśnie tam będę miał w najbliższą sobotę najlepszą pogodę, a i jechać nie trzeba zbyt daleko. Po raz kolejny nie znalazłem chętnych i ostatecznie pojechałem sam. Postanowiłem nie zrywać się wcześnie i na spokojnie przyszykować się jak już się obudzę. Tyle, że mój wewnętrzny budzik miał widać swoje własne, niezależne plany, bo tak gdzieś o piątej byłem już na nogach. Większość drogi pokonałem więc jeszcze w ciemnościach, ale gdy dojechałem na parking w Myregvarv, już zaczynało się przejaśniać. I okazało się, że…
-
Nocleg w Lifjell
Pewnego dnia zobaczyłem na YouTube filmik jak jakiś gościu wraz z żoną zasuwają wokół jeziora Gavlesjå, w masywie Lifjell. Było to to samo miejsce, które zahaczyliśmy z ekipą poprzedniego lata, co dodatkowo podkręciło moje zainteresowanie. Dodatkowo na filmie pojawiła się narracja w ojczystym języku co już totalnie skupiło moją uwagę. Pozostawiłem komentarz i podejrzałem co jeszcze znajduje się na kanale tego tajemniczego wędrowca. Było całkiem sporo, większość materiałów kręciła się jednak wokół wędrówek po górach Lifjell. Za tym pierwszym komentarzem poszły kolejne, aż w końcu nawiązaliśmy kontakt i pojawił się pomysł wspólnego wypadu w góry. Okazało się, że Daniel (tak się nazywał mój nowy znajomy) mieszka z rodziną w Norwegii…
-
Rognlifjellet 940 m n.p.m.
Nareszcie udało mi się zorganizować kilkuosobową (3 kolegów z pracy + ja) grupę na górską wyprawę. Skład ekipy był iście międzynarodowy: Luka i Dominik to chorwaccy studenci odbywający letnie praktyki w naszej firmie, a Hasan to syn imigrantów z Bośni mieszkający w Norwegii od zawsze. No i ja, Polak z krwi i kości. Założeniem wyprawy było pokazanie chorwackim kolegom odrobiny Norwegii, a przy tym nie zamęczyć ich na śmierć jakąś super ambitną wycieczką. Wybraliśmy się więc w niższe rejony gór Lifjell, jako że jest to obszar położony relatywnie blisko (zaledwie dwie i pół godziny jazdy) i myślę, że ta wycieczka udała się znakomicie. Wyruszyliśmy po szóstej rano, a na miejscu…