• górskie wyprawy

    Heimsdalshøe 1843m n.p.m.

    Pamiętacie Hasana, prawda? Kolega z pracy i wielki fan snowboardu. Tak gdzieś na miesiąc przed Wielkanocą zaczął organizować wspólny wyjazd na narty dla chętnych. Zgłosiło do parę osób więc stwierdziłem, że może ja też bym pojechał. Wspominałem, że nie jeżdżę na nartach? Cóż, nadarzała się okazja, żeby wziąć w końcu parę lekcji. Mieliśmy jechać do Beitostølen, kurortu narciarskiego w Valdres, u podnóża gór Jotunheimen, więc znalezienie jakiegoś instruktora i wynajem sprzętu nie powinno być problemem. A od biedy mam przecież swoje rakiety śnieżne. Ostatnio całkiem nieźle się sprawdziły, prawda? Ostatecznie na wyjazd zapisało się siedem osób. Hasan znalazł odpowiedniej wielkości chatkę do wynajęcia na cały weekend i mogliśmy ruszać. Wyjazd…

  • górskie wyprawy

    Hugakøllen

    Gdy zeszliśmy z Danielem z Bergsfjellet, postanowiliśmy znaleźć jakieś miejsce odpowiednie na nocleg. Natrafiliśmy na dobrą miejscówkę na wschód od Vang, w Neset, tuż przy moście na drodze 2510. Było to bardziej miejsce piknikowe, z toaletą, miejscem na ognisko, boiskiem do siatkówki i przystanią dla łodzi. Zignorowaliśmy znaki zakazujące biwakowania, mając nadzieję, że dotyczą one głównie sezonu turystycznego, czyli środka lata. Teraz w ostatni dzień września raczej nikt nie powinien nas stąd wyganiać. Ogrzaliśmy się nieco przy ognisku (zabrakło niestety kiełbasek) i gdy całkiem się ściemniło, udaliśmy się każdy do swojego namiotu. Noc raczej nie należy zaliczyć do tych udanych. Zerwał się taki wiatr, że o spaniu nie mogło być…

  • górskie wyprawy

    Bergsfjellet w Vang

    Ostatni dzień września pokazał swoje jesienne oblicze. Tego dnia, w sobotę byłem umówiony z Danielem (tym samym, z którym parę miesięcy wcześniej łaziłem w Lifjell) na wędrówkę w Vang w rejonie Valdres i wejście na Bergsfjellet. Pośród różnych dostępnych opcji, chyba tylko tam miała być względnie przyzwoita pogoda. A jednak wiązało się to z wczesną pobudką i kilkugodzinnym dojazdem. Umówiliśmy się na 08.30 – 09.00 już na miejscu, na wąskiej gruntowej drodze w dolinie Skakadalen. Zjawiłem się pierwszy i od razu zwątpiłem w realizację naszych planów. Wiatr niemal wyrywał drzwi od samochodu, a deszcz siekł niemiłosiernie. Nie na taką pogodę liczyłem. Niedługo potem zjawił się Daniel. Przez parę minut rozważaliśmy…

  • górskie wyprawy

    Grindane

    Po zejściu ze szczytu Gråskarvet miałem kompletnie obolałe stopy, efekt kilkunastokilometrowej wędrówki w nowych, nierozchodzonych butach. Cały mój misterny plan polegający na wejściu na trzy góry w ciągu dwóch dni stanął nagle pod wielkim znakiem zapytania. Przy samochodzie zmieniłem buty i moje stopy mogły nieco odpocząć. Postanowiłem podjechać pod kolejny cel wyprawy i na miejscu zdecydować co dalej. Kontynuować eskapadę, czy wracać na tarczy do domu. Jazda trwała zaledwie kilka, kilkanaście minut po szutrowej drodze przecinającej z północy na południe dolinę Smådalen. Dojechałem na parking przy szlaku prowadzącym na Grindane i moja decyzja mogła być tylko jedna. Idę. Góra wyglądała imponująco. Pionowa, południowa ściana, na którą spoglądałem robiła niesamowite wrażenie…

  • górskie wyprawy

    Gråskarvet 1731m n.p.m.

    Kiedy przyszło do planowania kolejnego wypadu w góry, nie musiałem długo zastanawiać się gdzie pojechać. Mając w pamięci zeszło-weekendowy widok z Ranastøngji wiedziałem, że chcę zobaczyć miejsce na które spoglądałem wtedy z góry. Mapa tej okolicy na stronie ut.no pokazywała kilka ciekawych tras do wyboru. Zaplanowałem więc sobotnio-niedzielny wypad a w międzyczasie zamówiłem nowy, cieplejszy śpiwór do przetestowania. Droga nie wiodła tym razem do Hemsedal. Ba, nawet tamtędy nie przejeżdżałem. Aby dostać się na miejsce musiałem obrać inną drogę i udać się do miejscowości Vang. Tak, to dokładnie to samo Vang, skąd w XIXw przeniesiono słynną obecnie na całą Polskę drewnianą świątynię i zrekonstruowano ją w Karpaczu. W Vang odbiłem…