• górskie wyprawy

    Akslandsnuten & Glåmestøl

    Od poprzedniej górskiej wyprawy mijał już tydzień i moje nogi rwały się do kolejnego wyzwania. Ból kolan, tak dokuczliwy podczas schodzenia do Rullestad przycichł i nie dawał o sobie znać. Wyglądało na to, że mogłem zaplanować jakąś nową wycieczkę. Nie chciałem jechać zbyt daleko. Zresztą to daleko oznaczało również góry wyższe niż te, które miałem w swojej okolicy i jednocześnie wciąż pokryte śniegiem. Nie chciałem się w to ładować. Szukałem więc czegoś nie przekraczającego 1000 metrów nad poziomem morza. Długo zastanawiałem się nad celem, zmieniając go, gdy już miałem zaplanowaną trasę aż w końcu zdecydowałem się pojechać na Akslandsnuten (821m n.p.m.). Góra ta znajduje się tuż przy drodze 46 prowadzącej…

  • górskie wyprawy

    Reset raz jeszcze

      Na akcję ratowania paszportu wyruszyłem trzeciego dnia po tym jak go zgubiłem. Dzień później lało niemal cały dzień. Następnie wiało niemiłosiernie, choć udało mi się wtedy wybrać na Blomstølen i przejść ponad 30 km. I dopiero kolejnego dnia, korzystając z nieprzewidzianej dobrej pogody ruszyłem ratować swoją zgubę. Nastawiałem się na dotarcie do miejsca, w którym poprzednio zawróciłem, wierząc, że to tam znajduje się mój polar a w nim zagubiony paszport. Byłem przekonany, że pośpiesznie wówczas zawróciłem spostrzegłszy brak bluzy i nie rozejrzałem się uważnie, podczas gdy moja zguba zapewne leżała po moimi nogami. Mając zapis tamtej trasy w telefonie ruszyłem ku owemu miejscu z przekonaniem, że nie wrócę z…

  • górskie wyprawy

    Hovåsen

      Na niedzielę zapowiadali silny wiatr i opady. Zamknąłem się więc w domu w oczekiwaniu na apokalipsę. Im dłużej jednak czekałem, tym bardziej pogodowy koniec świata nie nadchodził. Wręcz przeciwnie. Świat za oknem nęcił mnie przyjemną aurą i jedynie sporadycznymi porywami wiatru. I tak, około południa spakowałem plecak i ruszyłem zdobywać kolejne szczyty (a dokładniej jeden). Dwa dni wcześniej przemierzałem autem dolinę Stokkadalen w poszukiwaniu szlaku na zachęcająco wyglądające góry Bukkanuten, Reset, Bårnuten i Høganuten (wszystkie leżą w jednym masywie). Niestety trasy nie znalazłem. Za to później, analizując w domu mapę, dostrzegłem po drugiej stronie drogi niewysoki szczyt Hovåsen, z którego, miałem nadzieję mógłbym dostrzec odległy Grytenuten oraz wody trzech…

  • górskie wyprawy

    Hest 552m n.p.m. czyli wejście na Konia

    W ciągu ostatnich tygodni bardzo się w Norwegii zazieleniło i aż chciałoby się wyrwać z domu i iść na jakąś wyprawę. Niestety z uwagi na kontuzję i zalecenia lekarza, góry mogę sobie co najwyżej pooglądać z daleka. W związku z tym odgrzebałem swoją wycieczkę sprzed trzech miesięcy, kiedy jeszcze nie było tak zielono za oknem. 2017.03.10 Sandeid to niewielkie miasteczko w południowo zachodniej Norwegii. Mimo, że położone w malowniczej zatoczce w głębi fiordu i otoczone górami, to raczej niewiele osób spoza Norwegii o nim słyszało (podejrzewam, że znalazłaby się w tej grupie dość znaczna grupa samych Norwegów z innych rejonów kraju). Miasteczko nie ma do zaaferowania przyjezdnym niczego, czego nie…

  • górskie wyprawy

    Horganuten & Fevassnuten, czyli jak pokazałem górom moje cztery litery

      Zastanawiałem się czy zdążę jeszcze wybrać się w góry przed nadchodzącymi świętami, kiedy nieoczekiwanie w niedzielny poranek zaczęło się rozpogadzać. Wszystkie okoliczne górki (a właściwie większość z nich) były już przeze mnie poznane (niektóre nawet więcej niż raz). Chciałem zatem wybrać się w jakieś nowe miejsce. Mój wybór padł na okolice Imsland, niedaleko miasteczka Vikedal. Na stronie Ut.no znalazłem ładną górkę o nazwie Hjort i z braku drukarki, wykonałem szybki szkic interesującego mnie miejsca. Przygotowałem kanapki, spakowałem plecak i mogłem ruszać. Zakładałem, że szlak na górę znajdę w dolinie Ølmedal, gdzieś na północ od jeziora Ølmedalsvatnet. Dotarcie autem na miejsce zajęło mi jakieś pół godziny, ale szlaku na Hjort…

  • górskie wyprawy

    Svartafjell

      To miała być ostatnia górska wycieczka w tym roku. Za kilka dni czekał mie lot do Polski, spędzenie Świąt w rodzinnym gronie i odpoczynek od Norwegii. Pogoda w ostatnich tygodniach nie rozpieszczała, serwując dość pokaźne opady deszczu i sporadyczne nocne przymrozki. Jednak kilka dni przed moim ostatnim weekendem przed Świętami okazało się bezdeszczowych i z utęsknieniem czekałem na weekend, planując na ktorą górkę tym razem mogę się wspiąć. Prognozy pogody okazały sie bezlitosne. Zarówno w sobotę jak i w niedzielę zapowiadano deszcz. Postanowiłem mimo wszystko się przygotować. Może będzie tylko przelotnie padać i jakoś uda się wyjść z domu i nieco połazić. It was to be the last mountain…

  • Uncategorized

    Kjørt 606 m n.p.m.

      O tej porze roku słońce wschodzi w okolicach godziny ósmej. O siódmej wciąż jest ciemno i niezbędna okazuje się latarka. Oświetlam żwirowaną drogę przed sobą i oddalam się od pozostawionego na niewielkim trawiastym parkingu auta. Mijam ogromną stodołę i kieruję sie w stronę majaczącego w ciemności domostwa. Droga wiedzie lekko pod górkę. Na bramie przed domem tkwi wbita w słup siekiera. Przez chwilę zastanawiam się, czy chrzęszczące pod stopami kamyki nie obudzą gospodarzy i czy powinienem się czegoś obawiać przechodząc w mroku pod ich drzwiami. Pokonuję zamkniętą bramę na drodze prowadzącej w góry i pozostawiam te myśli za sobą. Gdzieś przede mną, skryty w ciemności czeka szczyt Kjørt. Droga…

  • górskie wyprawy

    Ørnaberget 340 m n.p.m.

      Ostatnie dni to niespodziewany napływ przyjemnej, słonecznej pogody. W ciągu tygodnia temperatury grubo przekraczały 20 stopni i dopiero na weekend zapowiadali ochłodzenie i nadejście silnego wiatru. Decyzję o wyjściu w góry planowałem od paru dni. A zważywszy na brak jakichkolwiek treningów w ostatnim czasie, wciąż dokuczające kolana (teraz już oba) oraz konieczność pójścia do pracy w sobotę musiałem poszukać sobie jakąś łatwą i krótką trasę. Wybrałem górkę o nazwie Ørnaberget. Portal ut.no wskazywał, że wzniesienie liczy zaledwie 340 m n.p.m. i że można wejść na nie w ciągu jednej godziny. Górka w sam raz dla mnie, pomyślałem. Tradycyjnie już postanowiłem wstać skoro świt, a nawet wcześniej, żeby móc podziwiać…