górskie wyprawy

Bondhusvatnet

 

Jako, że mój pobyt w Norwegii nieubłaganie dobiega końca, usilnie przed wyjazdem chciałem jeszcze się gdzieś wybrać i wdrapać na jakąś górkę. Jak na złość, w ostatnich dniach swoją aktywność zaznaczyła pani zima, obficie posypując wszystko śniegiem. I choć w międzyczasie były także i dni słoneczne, to wysoka pokrywa śnieżna skutecznie odstraszała mnie przed jakąkolwiek ambitniejszą wyprawą.

Postanowiłem zatem wybrać nieco bardziej horyzontalną trasę i odświeżyć sobie drogę nad jezioro Bondhusvatnet. Aby się tam dostać, musiałem spędzić w aucie półtorej godziny i przejechać ponad 100 km. Nagrodą za moje trudy miał być widok lodowca Bondhusbrea, który stanowi niewielką odnogę lodowca Folgefonna. Najpierw musiałem pojechać do Oddy, następnie jadąc zachodnim brzegiem Sørfjordu, wjechać w 11 kilometrowy tunel i dojechać do osady Sunndal. To w Sunndal właśnie zaczyna się 2,5 kilometrowy szlak do jeziora. Ta szutrowa droga nosi nazwę Isveien (Droga lodowa), jako że w przeszłości służyła do transportu bloków lodowych pochodzących z lodowca. Bardziej ambitni, mogą wybrać się do schroniska Fonnabu (10,6 km), położonego przy samym lodowcu na wysokości 1450 m n.p.m.  Z uwagi na głębokie zaspy i nieznajomość trasy musiałem się zadowolić krótszą i łatwiejszą trasą.

Szlak jest bardzo łatwy i do jeziora można dojść wcale się nie śpiesząc w kilkadziesiąt minut. Do Sunndal dotarłem niedługo po wschodzie słońca, mogłem więc oglądać jak szczyty gór powoli rozjaśniają się złotym blaskiem.

Powierzchnię jeziora zastałem pokrytą lodem. Na jego przeciwległym brzegu, pomiędzy dwoma szczytami przebijał się przez śnieg niebieski Bondhusbrea. Był mniejszy niż, go pamiętałem z poprzednich wizyt, ale może dlatego, że jego część pokrywała warstwa śniegu.

W tym miejscu mogłem już zawrócić, ale postanowiłem pójść jeszcze kawałek dalej ścieżką wzdłuż jeziora. O ile Isveien obfitowała w liczne ślady, pozostawione przez innych wędrowców, tak teraz, jedyne ślady na śniegu, jakie dostrzegałem, należały do zwierząt. Po przejściu półtora kilometra dotarłem do drewnianego mostu przerzuconego nad spływającą po zboczu rzeką. Na sam most już nie wszedłem. Ostatni odcinek ścieżki nie wyglądał zachęcająco i w tym miejscu zawróciłem.

Droga do jeziora Bonhusvatnet powstała w 1863 roku, w celu ułatwienia transportu lodu z lodowca. Bloki lodu eksportowano następnie drogą morską do różnych części Europy. Jezioro położone jest a wysokości 190 m n.p.m. a latem wzrok przykuwa jego szmaragdowa barwa.

 

If you want to see glacier, you don’t need to climb on highest mountain. It is very easy if you are in western Norway, close to Odda, where Folgefonna glacier lies. There is a short, easy and very beautiful trail from Sunndal to Bondhusvatnet Lake. And on the mountain slope on opposite shore of the lake, you can see blue ice of Bondhus Glacier (which is a part of Folgefonna).

Winter came to Norway and I couldn’t go to any more ambitious trips, because of snow. A lot of snow. So, I decided to visit Bondhusvatnet Lake, where I was couple of times earlier. I had to spend in the car one and half hour and drive over 100 kilometers to get there. First, reach the Odda, then go by western shore of Sørfjorden and turn into 11 kilometers long tunnel. Sunndal is located just after the tunnel, on the road 551.

To the lake leads 2,5 kilometers road called Isveien (Ice road), because it was used for transport ice block from glacier, down to the port in Sunndal. The ice was exported then to various part of Europe and used for example for cooling fish. Isveien was constructed in 1863. Earlier, people had to carry the ice on their back.

There is also other trail which starts from the same parking place. It goes to the mountain lodge Fonnabu (1450 meters above sea level). The distance to this cabin is about 10,6 km and during the winter this is an extreme trail.

I kept my plans and soon reached the Bondhusvatnet. I saw the blue ice of the glacier from the distance. I thought that when I was here earlier, the glacier was bigger, but maybe it’s because the snow, covering the mountains. Along the shore of the lake there is a path, which leads almost to the glacier. I tried to go there but after 1,5 kilometers I had to go back. The path looks too dangerous and there was no reason to risk fall down on the slope.

That was probably my last mountain trip in Norway. I hope I can come back here some day for more exciting adventures.

 

Jeden komentarz

  • Eugeniusz

    … oby się nie sprawdziło że jest to ostatni blog. Mam nadzieję, że będą następne, opiewające norweską przyrodę..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *