Håfjell i inne górki
Håfjell znajdował się na mojej liście do zdobycia już od dłuższego czasu. Nigdzie jednak nie potrafiłem znaleźć szlaku, który na tę górę prowadzi. Z czasem docierało do mnie, że być może żadnej ścieżki nie ma i prawdopodobnie będę musiał iść na przełaj. Posprawdzałem wszystkie dostępne na necie mapy i obmyśliłem taki plan: wejście z Vestvoll na Friarane, zdobycie Hovdy (530m n.p.m.), zejście i mijając ponownie Friarane udać się na Litle Kjort, Brennestag i dopiero stamtąd poszukać drogi na Håfjell. Zejście miało nastąpić do Blikry, skąd bliziutko byłoby do pozostawionego na parkingu w Vestvoll auta. Taka wariacja na temat fire på ein dag. Wydrukowałem mapki i pozostało poczekać na łaskawość norweskiej pogody.
Håfjell was on my ‘’to do’’ list for a long time. However, I could nowhere find the trail to this mountain. I realized that probably I will have to go there across country. I checked all available maps on internet and established a plan: entrance from Vestvoll to Friarane, get from there to Hovda (530m above sea level), descent, passed Friarane again and go to Litle Kjort, Brennestag and from there look for the way to the Håfjell. I wanted to descent to Blikra, which is very close to Vestvoll, so I could easily get to my car. Sort of variation on fire på ein dag. I printed the maps and waited for the kindness of the Norwegian weather.
Łaskawość objawiła się w najmniej spodziewanym momencie, w ostatnią niedzielę. Po całotygodniowych opadach i dzień po silnych wiatrach, na bezchmurnym niebie zawitało słońce. Moja decyzja, co z tym fantem zrobić mogła być tylko jedna. Idę na Håfjell.
Kindness manifested in the least expected moment, last Sunday. After a week-long rain and the day after strong winds, the sun appeared on cloudless sky. My decision what to do with it could be only one. I’m going to Håfjell.
Dojechałem na Vesvoll, i pozostawiłem samochód na parkingu. Następnie łagodnie wznoszącą się wiejską drogą ruszyłem na trasę. Dokładnie tą samą drogę pokonywałem kilka miesięcy temu z Tymkiem. I choć wtedy było lato to dziś, pod koniec listopada panowała o niebo lepsza pogoda niż tamtego dnia. Minąłem odprowadzające mnie wzrokiem owce (i kilka baranów) i szedłem dalej. Niewiele tu się zmieniło od sierpnia ale w pewnym momencie zauważyłem oznaczony czerwonymi kijkami szlak, biegnący równolegle do drogi, którą szedłem. Zastanawiałem się, gdzie on może prowadzić ale wyglądało na to, że prowadzi dokładnie tam gdzie moja droga, czyli na Friarane.
I arrived at Vesvoll, and left the car at the parking lot. Then gently rising country road went on tour. Exactly the same way I went a few months ago with Tymek. And although then it was a summer day, now, in the end of November I could enjoy much better weather. I passed some sheep on beginning my way. Not much has changed here since August but at some point I noticed a trail marked with red sticks went parallel to the road. I wondered where it might lead but is seemed that it comes exactly where the wide road goes. To the Friarane.
Gdy już tam dotarłem spotkałem starszego mężczyznę, który podobnie jak ja szedł na Hovdę. Zamieniliśmy kilka słów po czym puściłem go przodem. Po kilku minutach i tak go minąłem i zostawiłem w tyle. Dotarłem na szczyt kilka minut przed nim, miałem więc chwilę, by w spokoju podelektować się widokami i porobić parę fotek. W zeszycie, do którego nie omieszkałem się wpisać zobaczyłem, przewijające się w ciągu ostatnich dni to samo nazwisko i zastanawiałem się czy to nie ów idący za mną dziadek wspina się dzień w dzień na tę samą górę. Kiedy już się zjawił, zapytałem go o coś innego. O szlak na Håfjell. Pokazałem mu swoje mapki ale chyba nie do końca się orientował jak tam trafić. Ostrzegł mnie tylko, żebym uważał, bo o tej porze roku dość szybko zapada zmierzch. Z tej perspektywy Håfjell znajdował się w zasięgu wzroku i dotarcie tam zdawało się jak najbardziej realnym przedsięwzięciem, bardziej martwiło mnie znalezienie właściwej ścieżki. Pożegnałem się ze staruszkiem i zawróciłem w kierunku Friarane.
When I get there, I met an old man who like me was going to Hovda. I reached the top a few minutes before him, so I had a moment to look around in loneliness and made some photos. I signed in the notebook and noticed that there is one surname which repeats in the few last days. I wondered if this name belongs to the old man and he climbs up every day on the same mountain. When he reached the top, I asked him about the trail to Håfjell. I showed him my maps but he seemed to be not sure about that place. He warned me from dusk which comes very quick at this time of year. From this perspective Håfjell was in sight and getting there seemed to be quite easy. What I was worried was to find the right path there. I said goodbye to the old man and started to go back to Friarane.
Chwilę później dostrzegłem kolejnego zawodnika kierującego się na Hovdę. Dosłownie zawodnika bo nie był to wędrowiec a biegacz. Nie tak stary jak ten, którego przed momentem zostawiłem na szczycie ale również posunięty w latach. Wyminął mnie cały czas biegnąc i pognał ku wierzchołkowi góry. Minęło może parę minut a ów biegacz już wracał. Zatrzymałem się na wąskiej ścieżce żeby go przepuścić i patrzyłem za nim z zazdrością w oczach. Też chciałbym mieć taką kondycję. Uświadomiłem sobie, że owo powtarzające się nazwisko w zeszycie wpisów pewnie należy właśnie do niego. Poczułem podziw do gościa. Przez co najmniej kilka ostatnich dni codziennie pokonywał tę trasę biegiem a pogoda jak już wspominałem nie należała do najprzyjemniejszych. Zniknął mi z oczu a ja mozolnie schodziłem w dół zbocza.
One moment later I saw another man who ran to the top. Yes, he ran. He was even wearing training shoes and clothes. He was not as old as the one I left behind but he was still much older than me. He passed me and ran up to the top. It took maybe a few minutes and that runner returned. I stayed on the narrow path to let him pass and watched him with envy in my eyes. I’d like to have such a condition as him. I realized that it’s him who every day sign in the notebook up there. I admired him. He made this route every day for at last few last days, even when weather was awful. Tough man. He disappeared from my eyes and I continued descending.
Omijałem oblodzone miejsca i gdy miałem już Friarane w zasięgu wzroku na drodze pojawił się jakiś facet z koniem. Tak, tak, z koniem. Koń zaprzęgnięty był do małej przyczepki ale z tej odległości nie mogłem dojrzeć więcej. Gdy już dotarłem niżej przywitałem się z kolejnym norwegiem, właścicielem konika. Ponownie był to mężczyzna posunięty w latach i on również nie bardzo wiedział jak dotrzeć na Håfjell. Mijając go przyjrzałem się owej tajemniczej przyczepce i dostrzegłem, na niej okrytą kocem ławeczkę. Wyglądało na to, że facet nie do końca dotarł tutaj na własnych nogach.
I avoided ice on patch and when I had Friarane in sight I saw another man who came there with the horse. And this is not a joke. The horse was harnessed to a small trailer, but from the distance I could not see more. Few minutes later, when I got down, I said hello to the man, the horse owner. Once again, he was advanced in years and he also didn’t know how to get to Håfjell. I took a glance at this mysterious trailer and I saw the bench with a blanket inside. It seemed that the man did not arrived here on his own feet.
Wszedłem na szlak prowadzacy ku Vardafjell i Åksla i tą samą ścieżką, którą jeszcze nie tak dawno maszerowałem z Tymkiem kierowałem się ku kolejnemu szczytowi. Dzięki niskim temperaturom ziemia i pokrywająca ją trawa była zmrożona więc szło się dużo wygodniej niż ostatnio. Mrozy nie były jednak zbyt duże a i obecnie temperatura wahała się w okolicach kilku stopni na plusie, więc tu i ówdzie na mojej drodze znajdowały się kałuże, które trzeba było omijać. Doszedłem do dużego zwaliska kamieni a zaraz potem do stromego podejścia z poręczówką, która sprawiła Tymkowi nieco kłopotów ostatnim razem. Wspiąłem się szybko na górę a następne minuty zajęły mi na mozolnej wspinaczce na kolejny ze szczytów: Litle Kjort.
I went on a trail leading to Vardafjell and Åksla. Not so long ago I marched here with Tymek toward another point of fire på ein dag. Low temperatures make ground and grass frozen so the marching was more comfortable than last time. But there were still some puddles I needed to avoid. I came to a large rubble of stones and after I passed it, I had to use guardrail, which made some troubles to Tymek last time. I climbed quickly to the top and next few minutes I spend to go uphill to the next of the peaks: Litle Kjort.
Nie zatrzymałem się tutaj na odpoczynek. Niemal z marszu poszedłem dalej. Teraz ścieżka prowadziła po względnie płaskim terenie. Słońce świeciło radośnie lecz nie wzniosło się wysoko nad horyzont. Wróciłem myślami do przestrogi starego człowieka na Hovdzie i zastanawiałem się, czy dam radę pójść na Håfjell i jeszcze zejść na dół zanim się ściemni. Postanowiłem sobie, że jak nie dojdę na miejsce do godziny 14 to zawrócę. Miałem więc jeszcze niecałe dwie godziny.
I did not stay here for rest. Now, the path led me on relatively flat terrain. The sun hung low over horizon. I thought back to the warnings of the old man on the Hovda and I was wondering if I will manage to get to Håfjell before it gets dark. I decided to turn back if I won’t come there until 14.00. So I had still about two hours to this deadline.
Jakiś czas zabrało dojście mi na kolejny szczyt. Na Brennestag byłem już parokrotnie więc i tutaj przystanąłem jedynie na tyle by wpisać się w zeszyt. Za kolejnym wzniesieniem znajdował się już początek drogi w dół do Blikry. Ja poszedłem dalej kierując się na Vardafjell i Åkslę. Z map, które zabrałem ze sobą wywnioskowałem, że mogę część drogi pokonać, idąc szlakiem na Døldaren, a ten zaczynał się gdzieś tutaj. Rzeczywiście, chwilę później już odbijałem w odgałęzienie ścieżki i skierowałem się na północny wschód.
It took some time for me to climb to the next mountain. I was already a couple of times at Brennestag, so I stopped there only for sign in the notebook. Behind another hill it was the road goes down to the Blikra. I passed this point and went toward Vardafjell and Åksla. On the map, which I took with me, I concluded that I can use part on the trail to Døldaren which started somewhere here. A moment later I walked the new patch, headed northeast.
W tym miejscu żarty się skończyły. Ścieżkę stanowiła lekko przydeptana trawa, nasiąknięta wodą jak gąbka. Każdy krok niósł ze sobą ryzyko zamoczenia butów, które od paru tygodni nie widziały impregnatu. Według mapki, mogłem śmiało iść wzdłuż szlaku aż do strumienia i pierwszego większego wzniesienia za nim. Następnie trzeba było zastanowić się nad dogodną drogą w kierunku Håfjell. Dotarłem do strumienia i minąłem górkę. Przystanąłem na równinie pomiędzy dwoma górskimi pasmami i spojrzałem na południe. Gdzieś tam musiał być mojej wędrówki. Ścieżki w tamtą stronę oczywiście nie było ale teren nie wydawał się trudny. Wkroczyłem na terra incognita.
The patch was a slightly stepped on the grass, soaked with water like a sponge. Each step could be ended with my shoes filled with water. I didn’t impregnate them by weeks. According to the map I could keep this direction up to the stream and first major hill behind it. Then it was necessary to consider the convenient route towards Håfjell. I got to the stream and I passed the hill. I stopped on the plain between two mountain ranges and looked south. It wasn’t any path there but the area did not seem difficult. And I stepped on terra incognita.
Okazało się, że tutaj było bardziej sucho niż na szlaku. Trawę często pokrywały cienkie warstwy śniegu, zgrubiałe nieco od mrozu. Szło się po tym dużo lepiej niż po nasiąkniętym wodą podłożu. Minąłem przymarznięte częściowo jeziorko. Pokonałem kilka wzgórz i dolinek, przeszedłem obok mini wodospadu i zacząłem wspinać się na większe wzniesienie, które jak mniemałem miało być zwieńczeniem mojej wyprawy. Na Håfjell nie było stosu kamieni czy zeszytu, gdzie można by się wpisać. Szczyt nie był w jakikolwiek sposób oznaczony więc aby mieć pewność, że się na nim było, musiałem pochodzić po najwyższych skalnych formacjach w zasięgu wzroku. Spodziewanych oszałamiających widoków na Gjerdesdalsvatnet czy Ilsvåg, położone jakieś 600 metrów w dole nie uświadczyłem. Przeszkodą okazała się kolejna górka, leżąca jeszcze dalej na południe i przesłaniająca widok.
I realized that there was more dry than on the trail. Walking on thin layer of frozen snow was much better than on water-soaked grass. I passed partly frozen lake, went on several hills and valleys. I saw mini waterfall and began to climb into higher elevation, which was supposed to be the culmination of my trip. On Håfjell there was no pile of stones or entry notebook. The top wasn’t mark in any way so to make sure that I am in right place, I had to come around and step at the highest rock formations in sight. I didn’t experience the expected stunning views of the Gjerdesdalsvatnet or Ilsvåg, located 600 meters below. There was another hill on south which was obstacle to enjoy the view from Håfjell.
Zerknąłem po raz kolejny na swoje mapy. Rzeczywiście, za Håfjell było kolejne wzniesienie, nieco niższe i bez nazwy. Szybko oceniłem, że dotarcie tam zajmie mi zaledwie kilka minut, a że do godziny mojego odwrotu jeszcze miałem trochę czasu więc uznałem, że mogę pójść i sprawdzić tę kolejna górkę. Tak więc polazłem dalej i gdy znalazłem sie na miejscu dech mi zaparło. Zamiast próbować opisywać, lepiej posłużę się zrobionymi w tym miejscu zdjęciami.
I glanced once more at the map. And indeed, there was one more hill, a little lower behind the Håfjell. It had no name. I estimated quickly that getting there will take me only few minutes. I decided to go and check this last mountain. And when I got there, the views took my breath away. So instead of trying to describe what I saw, I use some pictures that I captured in this place.
Ponapawałem się byciem władcą świata i kawałkiem czekolady (w tym miejscu mógłbym wrzucić jakąś reklamę o ile Freia zdecydowałaby się na sponsoring) po czym zarządziłem odwrót. Dochodziła czternasta i czas było się zwijać. Jako, że nie napotkałem na żadną ścieżkę, moja trasa powrotna nie pokrywała się z tą którą przyszedłem. Kontrolowałem przebieg marszu na telefonie z aplikacją gps i o ile zachowywałem dobry kierunek, nie musiałem się niczym przejmować.
I enjoyed to be master of the world and ate piece of chocolate (at this point I could put some advertising if Freia would decide on a sponsorship). Then I ordered retreat. It was almost 14.00 and I had to go. I still haven’t see any path and I didn’t go back the same way than I came. But I controlled my routing with gps application on the phone and as long as I kept the right direction, there was nothing to worry about.
Wkrótce zobaczyłem patyczki z czerwonymi końcówkami, oznaczające szlak na Døldaren. Dotarłem na ścieżkę. Kilkanaście minut później dotarłem do drogi prowadzącej na Blikrę i zacząłem schodzić. Na dole pozostało już tylko dojść do samochodu na Vestvoll i mogłem wracać do domu. Apka w komórce wskazywała pięć godzin marszu i niecałe 18 przebytych kilometrów.
Soon. I saw the sticks with red ends, indicating trail to Døldaren. I arrived at the track. A dozen minutes later, I reached the road leading down to Blikra. It took some time to get there and only thing left to do was to walk to Vestvoll where my car was. After five hours walking and almost 18 kilometers I could go back home.