górskie wyprawy

Store Nup

Pamiętacie zeszłoroczną wycieczkę na górkę Vesle Nup, w rejonie Haukeli? Podczas tamtego marszu, moją uwagę przykuła góra o pionowej ścianie, widziana ze szlaku. Jej zdjęcia dość często przewijają się we wpisie z tamtej wyprawy. Okazało się, że jest ona większą siostrą Vesle Nup i nazywa się Store Nup. I właśnie przyszła pora aby i na nią się wspiąć.

Rejon, w którym leżą oba szczyty to górzyste tereny, przez które przebiega droga krajowa E134, łącząca zachodnią Norwegię ze stolicą kraju. Ponad to liczne jeziora usytuowane w okolicy nadają krajobrazowi specyficznego charakteru. W przeciwieństwie do swej mniejszej siostry, Store Nup widać z drogi E134, gdy przejeżdża się wzdłuż brzegu jeziora Ulevåvatnet. Mniej więcej pośrodku jeziora, w jego najwęższym miejscy znajduje się drewniany mostek, który pomaga w przeprawie na północny brzeg akwenu. To stamtąd miałem wyruszyć.

Studiowanie mapy na niewiele się zdało. Nie ma łatwej drogi na tę górę. Ktoś jednak zarejestrował trasę wejścia i umieścił ją na stronie ut.no. Postanowiłem skorzystać i wspiąć się tą samą drogą, choć należało pokonać bardzo strome zbocze.

Gdy dotarłem na miejsce i udało mi się zaparkować auto, zaczął padać lekki deszcz. Zanim zmieniłem buty i wyciągnąłem z samochodu plecak i aparat, przestało padać, ale chmury towarzyszyły mi już do końca wędrówki, mimo że czasem wychodziło zza nich słońce. Szlak zaczyna się niedaleko farmy Nupshallene i ciągnie się na płaskowyż Hardangervidda. Mnie jednak interesowała najbliższa góra o charakterystycznym kształcie i dwóch wierzchołkach. Początkowo szło się łatwo a teren wznosił się łagodnie. Szedłem wzdłuż strumienia, który jak się potem okazało wypływał z jeziora Nupstjørna. Dojście tam nie sprawiło większych problemów. Poważnie zaczęło się robić, gdy byłem już przy jeziorze. Nupstjørna jest położone w dolinie mając po obu stronach strome zbocza. Od północy i wschodu masyw Store Nup (1661m n.p.m.), od zachodu równie imponującą górę Verjesteinsnuten (1650 m n.p.m.). To tutaj właśnie miałem zacząć wspinaczkę.

Jezioro Ulevåvatnet | Ulevåvatnet Lake
Verjesteinsnuten

Nie mogę powiedzieć, że było łatwo. Teren porastała trawa, jakaś niska roślinność, czasem napotykałem na osuwiska skalne. Raz na jakiś czas natrafiałem na wąską ścieżkę i ślady bytności człowieka. Mimo potu zalewającego oczy, uparcie parłem do góry. Im wyżej wchodziłem, tym jezioro Nupstjørna robiło się coraz mniejsze, a ścieżka po której szedłem w dolinie skurczyła się do grubości wąskiej nitki.

Aż wreszcie teren stał się bardziej łagodny. Paradoksalnie krajobraz wokół zrobił się bardziej surowy, co spotęgowały jeszcze chmury, które przesłoniły całkiem słońce. Skierowałem się bardziej na południe, żeby dotrzeć na szczyt. Po kilkunastu minutach byłem na miejscu. Brak słońca sprawiał, że widoki jakoś specjalnie nie zachwycały, choć obraz ciągnącej się w dole E134 i ogromne jeziora z wysepkami robiły wrażenie nawet w tak ponurym krajobrazie. Zrobiło się chłodniej i zimny wiatr zmusił mnie do założenia kurtki. Zastanawiałem się, czy iść dalej na drugi ze szczytów. Oznaczało to, że musiałbym zejść z obecnego po wschodniej stronie i znów wspiąć się na kolejne zbocze. Długo z sobą walczyłem ale w końcu się zdecydowałem. Dojście na drugi szczyt Store Nup (1599 m n.p.m.) zajęło trochę czasu. Widoki jakoś specjalnie nie różniły się od tych na pierwszym szczycie. Nie zabawiłem więc tam zbyt długo. Pora było wracać.

Zszedłem z wierzchołka numer dwa i zacząłem się wspinać ku temu pierwszemu. Wtedy zauważyłem, że być może uda mi się przejść inną trasą, omijającą najwyższy punkt masywu, czym znacznie zaoszczędziłbym na swoich zasobach sił i zapewne również na czasie. Okrążyłem sam szczyt od południowej strony i niedługo później, zorientowałem się, że jestem w miejscu, skąd powinienem schodzić już ku jezioru Nupstjørna. Zapis trasy w komórce upewnił mnie, że tędy wcześniej maszerowałem, więc podążając swoim własnym śladem, skierowałem się w dół.

Nie wiem, czy droga po stromym zboczu była łatwiejsza w tę stronę. Jak było do przewidzenia, moje kolana dość szybko się odezwały i wkrótce nieprzyjemny dyskomfort i ból towarzyszyły mi z każdym krokiem. Położone w dole jezioro i wąska nitka ścieżki przybliżały się bardzo powoli. Szlak, łączący mnie z pozostawionym nad brzegiem innego jeziora samochodem, choć widoczny, wydawał się równie odległy, jakbym znajdował się w kosmosie. A jednak powoli, prawie niedostrzegalnie, z każdą kolejną minutą schodziłem niżej i niżej. W końcu, po niekończących się torturach dotarłem do ścieżki. Bez fanfar czy choćby okrzyku triumfu, bez przystanięcie na moment, skierowałem się z powrotem w kierunku pozostawionego gdzieś za wzgórzami samochodu.

Dotarcie na parking zabrało mi jakieś 20-30 minut. Teraz, gdy szedłem po w miarę równym podłożu, komfort chodzenia wrócił na niemal początkowy poziom. Co jakiś czas oglądałem się na górę, z której właśnie zszedłem i podziwiałem jej strome zbocza. Musiałem przyznać, że nieźle dała mi w kość, mimo że cała wycieczka trwała zaledwie parę godzin. Za to teraz czekała mnie jeszcze dwugodzinna podróż samochodem do domu.

Do you remember last year’s trip to the mount of Vesle Nup, in the Haukeli area? During that march, my attention was caught by a mountain with a vertical wall, seen from the trail. That was Store Nup and pictures shows that mountain appear quite often in the entry from that trip. And now the time has come to climb on it too.
The area where both peaks lie is the mountainous area crossed by the E134 state road that connects Western Norway with the capital of Norway. Moreover, numerous lakes situated in the area give the landscape a specific character. Unlike its smaller sister, Store Nup can be seen from the E134 road as you drive along the shores of Lake Ulevåvatnet. More or less in the middle of the lake, in its narrowest part, there is a wooden bridge, which helps to cross to the northern shore of the lake. It was from there that I was supposed to start the journey.
Studying the map did not help much. There is no easy way to this mountain. However, someone recorded the route of the entry and posted it on the ut.no website. I decided to use it and climb the same path, although it was necessary to overcome a very steep slope.
When I got there and managed to park my car, it started to rain a bit. Before I changed my shoes and took my backpack and camera out of the car, it stopped raining, but the clouds accompanied me to the end of the trip, even though sometimes the sun came out from behind them. The trail starts near the Nupshallene farm and continues to the Hardangervidda plateau. However, I was interested in the nearest mountain with a characteristic shape and two peaks. It was easy to walk at beginning and the terrain rose gently. I was walking along the stream, which as it turned out later flowed from Nupstjørna Lake. Getting there was not a problem. It started to get serious when I was at the lake. Nupstjørna is situated in a valley with steep slopes on both sides. From the north and east, the Store Nup massif (1661 m above sea level), to the west, the equally impressive Verjesteinsnuten mountain (1650 m above sea level). It was here that I was about to start climbing.

Jezioro Ulevåvatnet | Ulevåvatnet Lake
Jezioro Nupstjørna | Nupstjørna Lake
Verjesteinsnuten


I can’t say it was easy. The area was covered with grass, some low vegetation, sometimes I encountered rock landslides. From time to time I came across a narrow path and traces of human presence. Despite the sweat flooding my eyes, I stubbornly pushed upward. The higher I went, the smaller the Nupstjørna lake was, and the path I walked in the valley shrank to the thickness of a narrow thread.
Until finally the terrain became softer. Paradoxically, the surrounding landscape became more crude, which was even more pronounced by the clouds that completely blocked the sun. I headed more south to reach the top. After some time, I was there. The lack of sun made the views somehow not particularly enchanting, although the image of the E134 stretching below and huge lakes with islands were impressive even in such a gloomy landscape. It got colder and a cold wind forced me to put on my jacket. I was wondering whether to go further to the second of the peaks. This meant I would have to get off the present one on the eastern side and climb on another slope. I fought with myself for a long time, but I finally made up my mind. It took some time to reach the second peak of Store Nup (1599 m above sea level). The views somehow did not differ much from those on the first peak. So I didn’t stay there too long. It was time to go back.

I descended from peak number two and started climbing towards the first one. It was then that I noticed that I might be able to go a different route, avoiding the highest point of the massif, which would save me a lot on my resources and probably also on time. I passed the first summit from the south side, and not very long after that, I realized that I was at the point where I should have descended to Lake Nupstjørna. The route record in my cell phone assured me that I had walked this way before, so following my own trail and headed down.
I don’t know if the steep slope was easier this way. Predictably, my knees started to complain fairly quickly, and soon unpleasant discomfort and pain accompanied me with every step. The lake below and the narrow path of the path approached very slowly. The trail connecting me with the car left on the shores of another lake, although visible, seemed as distant as if I were in space. And yet slowly, almost imperceptibly, I descended lower and lower with every minute. Finally, after endless torture, I made it and got to the path. Without fanfare or even a shout of triumph, without pausing for a moment, I headed back towards the car left somewhere behind the hills.
It took me about 20-30 minutes to get to the parking lot. Now, when I was walking on relatively flat ground, the walking comfort returned to almost the original level. Time to time I looked back at the mountain that I had just descended and admired its steep slopes. I had to admit that it gave me a hard time, even though the whole trip lasted only a few hours. But now I had a two-hour journey home by car.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *