górskie wyprawy

Vardafjellet 377m n.p.m.

 

Długo zastanawiałem się dokąd wybrać się na kolejną wycieczkę. Na większości najbliższych szczytów już byłem i wolałem pójść na jakąś nową trasę niż zdobywać po raz kolejny tę samą górę. Nie ma w tym (w wchodzeniu na te same szczyty) oczywiście nic złego. Już od jakiegoś czasu chodzą mi po głowie myśli, aby po raz kolejny odwiedzić Krakkanuten lub odświeżyć sobie szczyty w okolicy Olensvåg, na które kiedyś się wspinałem. Tym razem jednak chciałem czegoś nowego, a jednocześnie w miarę blisko. Po długim wpatrywaniu się w mapę na stronie ut.no, mój wybór padł na górkę Vardafjellet. Tak, wiem, nazwa brzmi znajomo. Nie jest to ta sama góra, która sąsiaduję ze szczytem Åksla. Zbieżność nazw zapewne przypadkowa, choć podobnie jak Hovda, dość popularna. W okolicy oprócz Vardafjell (tuż przy górze Åksla), Vardafjellet, na który się wybierałem, znalałem jeszcze górkę o nazwie Vardanuten.

Cel mojej wędrówki znajduje się niedaleko drogi E-134. Tę niepozorną górkę widać z drogi, przejeżdżając przez Skjold. Aby się na nią dostać, należy odbić na drogę 513 prowadzącą do Nedstrand. Sam szlak zaczyna się na skrzyżowaniu dróg 513 i 736. Ta ostatnia wiedzie do Åmsosen.

vardafjell-000
Zdjęcie wyszukane w archiwum, zrobione dawno dawno temu. Widok Na Vardafjellet z drogi E134.
vardafjellet
Mapka przedstawiająca położenie Vardafjellet.

Wyruszyłem rano, jak tylko zrobiło się widno. Pozostawiłem auto w zatoczce przy drodze 513 i ruszyłem w trasę. Początkowo ścieżka biegła dość płasko, jednak dość szybko nachylenie terenu zwiększało się. Dwa bezdeszczowe tygodnie sprawiły, że górskie szlaki były bardziej przystępne, o czm przekonałem się choćby podczas poprzedniego weekendu i wyprawy na Kjørt. Tutaj szybko przekonałem się, że pora sucha nie trwała dość długo. Ścieżkę w wielu miejscach pokrywaly kałuże błota i niekiedy potrzebne były zaawansowane techniki akrobatyczne aby je pokonać. Pierwszym etapem była leśna ścieżka. Gdy już ją przebyłem, wszedłem na odkryty teren, gdzie czekał na mnie dość ładny widok na Skjoldafjoden i leżącą w oddali miejscowość Skjold (nazwanie Skjold miasteczkiem byłoby dużym zakłamaniem rzeczywistości).

Punkt, w którym się znalazłem nosił nazwę Skrubbhaugen i posiadał swoją własną skrzynkę z zeszytem do wpisów. Wpisałem się, porobiłem parę zdjęć i ruszyłem dalej. A dalej było już zdecydowanie mniej błota i mniej przedzierania się przez las. Dominowały skały, pojedyncze drzewa oraz krzewy oraz jeszcze więcej skał. Po paru chwilach dotarłem do niedużego zagajnika, gdzie natknąłem się na starą, nieczynną kopalnię. Z tablicy informacyjnej można dowiedzieć się, że z kopalni, czynnej w latach 1941 – 1945 wydobywano mikę i przewożono ją drogą morską do Niemiec. Norwegia w tym czasie była okupawana przez hitlerowskie Niemcy, zarządzanie więc kopalnią przez okupantów nie powinno dziwić. Z miejsca wydobycia wiodła w dół kolejka, którą transportowano urobek, oraz przewożono narzędzia i materialy wybuchowe. Całość wygląda podobnie jak kopalnia Thorsgruva, którą opisywałem jakiś czas temu.

vardafjell-001
Skrubbhaugen
vardafjell-013
Panorama na Skrubbhaugen.
vardafjell-002
Widok na Fuglen.
vardafjell-003
Tablica z informacjami o kopalni.
vardafjell-004
Ścieżka przez teren kopalni.
vardafjell-011
Wejście do dziury.

Poszedłem dalej. Daleko na horyzoncie wstajace słońce tworzyło ładną łunę, ale w miejscu gdzie byłem wciąż było szaro. Szaro i wietrznie. Silny wiatr sprawiał, że nie zatrzymywałem się na dłużej w jednym miejscu. Marsz mnie rozgrzewał. Postój oznaczał zimno i wychłodzenie organizmu.

Szczyt nie zrobił na mnie wrażenia. Bardziej imponowały góry rozciągające się dalej. Gdybym znalazł ścieżkę prowadzącą dalej, zapewne bym nią poszedł, jednak wyglądało na to, że szlak tu się urywał. Wywnioskowałem, że trasa na kolejne szczyty wiedzie z innego miejsca. Na górce zabawiłem tylko tyle ile zajęło wpisanie się do zeszytu i porobienie kilka zdjęć. Zimny, porywisty wiatr zmusił mnie do szybszej ewakuacji i nawet konsumpcja prowiantu musiała poczekać.

vardafjell-005
Szczyt Vardafjellet.
vardafjell-006
Na górze brak zapierających dech widoków.
vardafjell-008
Wiatr wygonił mnie ze szczytu dość szybko.
vardafjell-007
Widok na mojego znajomego z poprzedniego tygodnia – Kjørt.
vardafjell-009
Zbliżenie na Kjørt.
vardafjell-010
Otertangen, Skogen i Austreim.
vardafjell-014
Wschodzące słońce gdzieś tam, daleko.
vardafjell-012
Wracając do auta.

Wracałem tą samą trasą, jedynie koło kopalni zatrzymałem się na chwilę aby obejrzeć dokładniej to miejsce ale oprócz dużej dziury w ziemi nic ciekawego nie odkryłem. Do samochodu doszedłem po niecałych dwóch godzinach i przejściu prawie pięciu i pół kilometra. Trasa okazała się mało wymagająca i poczułem trochę niedosyt, że tak krótko i nisko, ale przecież nie na każdą górę trzeba wspinać sie całymi godzinami. Na pewno więc i takie górki jak ta będą pojawiać się we wpisach w przyszłości, zwłaszcza że nie brakuje ich w okolicy.

Tym razem nie miałem problemów ze sznurówkami, tak jak ostatnio ale to tylko dlatego, że zdecydowałem się iść w starych butach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *