górskie wyprawy

Nupsredet

Podczas zeszłorocznej wyprawy na szczyt Store Nup, w górach Haukeli, chyba najczęściej fotografowanym obiektem była sąsiednia góra Verjesteinsnuten (1650m n.p.m.). Możliwe, że było to spowodowane bezpośrednią bliskością, lub też brakiem innych interesujących tematów do zdjęć. Myślę jednak, że chodziło bardziej o charakterystyczne ukształtowanie tego szczytu lub jak kto woli, jego fotogeniczność. Wrażenie robiły pionowe ściany broniące dostępu na szczyt od południa, wschodu i północnego wschodu. I choć na żadnej oficjalnej mapie nie ma wyrysowanego szlaku na samą górę, to najprościej jest wejść na nią od przełęczy Nupsredet (1362m n.p.m.), która leży półtora kilometra na północ od wierzchołka. Przez tę przełęcz prowadzi dobrze oznaczona ścieżka.

Było właściwie kwestią czasu, kiedy wybiorę się na Verjesteinsnuten. Ten czas nadszedł tej jesieni. A dokładniej miał nadejść, bo ostatecznie na szczyt nie dotarłem. Dlaczego, o tym za chwilę.

Do Haukeli dojechałem w piątkowy wieczór z zamiarem przespania się w namiocie i wyruszenia w trasę z samego rana. Gdy dotarłem na miejsce było już ciemno, w dodatku padał deszcz i nie uśmiechało mi się w takich warunkach szukania odpowiedniego miejsca na namiot. Rozłożyłem zatem śpiwór na tylnej kanapie auta i jako tako przetrwałem do rana.

Wstałem, na długo przed świtem. Aby nie potykać się w ciemności na ścieżce, musiałem poczekać aż się przejaśni. W międzyczasie pobawiłem się w robienie zdjęć nocnych, ale ostatecznie żadne nie wyszło w pełni zadowalająco. Gdy tylko było wystarczająco widno, ruszyłem na szlak. Początkowo pokrywał się on z moją zeszłoroczną trasą na Store Nup. Wtedy również musiałem porzucić ścieżkę i udać się w kierunku szczytu. Tym razem miało być podobnie, z tym tylko, że ścieżka miała mnie zaprowadzić znacznie dalej.

To była przyjemna wędrówka. Dobrze oznaczona i wydeptana ścieżka biegła po mniej więcej płaskim terenie, dnem doliny Nupsdalen. W paru miejscach musiałem przekroczyć strumienie, które zasilały jezioro Nupstjørna. Widoki po drodze sprawiały, że moje tempo marszu znacznie spadło. Co chwila zatrzymywałem się, aby cyknąć kolejną fotkę. Duży wpływ na ten stan rzeczy miała również pogoda. Miało być pochmurnie i częściowo było. Ale spomiędzy chmur coraz śmielej wyglądało słońce, malując otaczające mnie krajobrazy żywszymi barwami.

Wkrótce dotarłem do kolejnego jeziora, tuż przed przełęczą Nupsredet. Woda była tak przejrzysta, że aż chciało się w niej zanurzyć.

Store Nup
Verjesteinsnuten
Nupsdalen

Wejście na przełęcz to najbardziej wymagająca część trasy. Jest stromo, ale na szczęście nie trwa to długo. Minąłem duży kamienny kopiec, dopiero w drodze powrotnej zauważając na nim tabliczkę z nazwą i wysokością (1362 m n.p.m.). Skierowałem się na południe, w kierunku szczytu  Verjesteinsnuten. Jak wspomniałem wcześniej, z tego miejsca na wierzchołek miałem jakieś 1,6 km marszu. Nie uszedłem jednak dalej niż 100 metrów od ścieżki. Nachylenie stoku nie było duże, a teren skalisty i miejscami trzeba było przejść po nagiej skale. Nocne opady sprawiły, że kamienie były mokre i śliskie. Parę razy noga ześlizgnęła mi się na takim podłożu gdy próbowałem wspiąć się wyżej i to zdecydowało, że nie poszedłem dalej. Nie było sensu ryzykować. Upadek przy przypadkowym omsknięciu nogi mógł mieć poważne konsekwencje.

Miałem jeszcze inne nie-górskie plany na ten dzień i sporo kilometrów do przejechania, więc postanowiłem w tym miejscu zakończyć ekspedycję i wrócić do auta. O ile do tej pory na szlaku nie napotkałem żywej duszy, tak w drodze powrotnej co chwila mijałem się z jakimiś tubylcami (znaczy Norwegami). Nie sądziłem, że ten szlak, tak oddalony od jakichkolwiek siedzib ludzkich może być aż tak popularny. Im bliżej byłem samochodu tym więcej napotykałem ludzi. Szli przeważnie w kilkuosobowych grupach, z dziećmi bądź z psami lub obładowani bronią palną (tak, Norwegowie to zapaleni myśliwi). W końcu dotarłem do miejsca, gdzie pozostawiłem auto. Od rana zdążyło przybyć tu całkiem sporo innych samochodów. Przebrałem się w wygodniejsze do jazdy rzeczy i opuściłem Haukeli z myślą, aby tu jeszcze kiedyś powrócić.

Widok z przełęczy Nupsredet | View from Nupsredet Ridge
Verjesteinsnuten
Store Nup

During last year’s expedition to the peak of Store Nup, in the Haukeli Mountains, the neighboring mountain Verjesteinsnuten (1650m above sea level) was probably the most photographed object. I think that it was because the characteristic shape of this summit or, if you prefer, its photogenic nature. Impressive vertical walls preventing access to the summit from the south, east and north-east just asked for attention. And although there is no marked trail to the top on any official map, the easiest way to get to it is from the Nupsredet Ridge, which lies a kilometer and a half north of the summit. A well-marked path leads through this pass. It was actually a matter of time when I go to Verjesteinsnuten. That time has come this fall. More precisely, it was supposed to come, because in the end I didn’t reach the summit.

I arrived in Haukeli Mountains on Friday evening and spent the night in the car. On the early morning I was ready to go. Initially, the trail was the same as my last year’s trip to Store Nup. Then I also had to abandon the path and head towards the summit. This time it was supposed to be similar, except that the path was supposed to lead me much further. It was a pleasant hike. A well-marked and well-trodden path ran along more or less flat ground along the bottom of the Nupsdalen Valley. In several places I had to cross the streams that fed Nupstjørna Lake. Soon I got to another lake, just before the Nupsredet Pass.

Climbing the mountain pass is the most demanding part of the route. It’s steep, but luckily it doesn’t last long. I headed south towards the Verjesteinsnuten peak. It was only about 1.6 km of walking from here to the top. However, I did not go further than 100 meters from the path. The slope of the slope was not large, and the terrain was rocky and in some places I had to walk over bare rock. The night rain made the stones wet and slippery. A few times my leg slipped on the surface when I tried to climb higher. I decided that it can be dangerous to walk in such conditions. There was no point in risking. If I accidentally fell, it could have serious consequences. I had other non-mountain plans for this day and a lot of kilometers to drive, so I decided to finish the expedition at this point and go back to the car. While so far on the trail I have not encountered a living soul, so on the way back I passed by some natives (i.e. Norwegians). I did not think this trail, so far from any human settlements, could be so popular. The closer I got to the car, the more people I encountered. They usually walked in groups of several people, with children or with dogs or loaded with firearms (yes, Norwegians are enthusiastic hunters). Finally I got to the place where I left the car. Quite a lot of other cars have arrived here since the morning. I changed the clothes for more comfortable to drive and left Haukelifjell with the thought of ​​returning here sometime.

I jeszcze parę fotek niezwiązanych z powyższą wędrówką, choć zostały wykonane tego samego dnia podczas mojej dalszej podróży autem.

Røldal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *