Ørnaberget & Grytenuten
Przygotowywałem się do wejścia na Grytenuten, górę, na którą nie prowadziła żadna ścieżka, i miałem możliwości prześledzenia trasy, jaką przyjdzie mi iść. Początkowo planowałem wspiąć się na leżącą od północy Bukkanibbę, a stamtąd jakoś przedostać się na interesujący mnie szczyt. Jednak gdy przyjrzałem się uważniej mapie, dostrzegłem, że znacznie łatwiej będzie przypuścić szturm od południa, ze szczytu Ørnaberget. Nie mogłem liczyć na żadne ścieżki, które poprowadzą mnie na miejsce między jedną a drugą górą, a moja trasa miejscami mogła przechodzić przez tereny podmokłe, ale liczyłem na to, że jakoś sobie z tym poradzę.
Z uwagi na przygrzewające od kilku dni mocne słońce, postanowiłem wybrać się na tę wyprawę późnym popołudniem. Wyszedłem z domu po godzinie 17.00 i wkrótce byłem na znanym mi już z różnych wcześniejszych wycieczek parkingu. To tutaj zaczynają się szlaki na Thorsgruva, Dyrhaug, Ulserhaug, Moldebrekka, czy wspomniany już Ørnaberget. Można stąd także dojść do miejscowości Bjoa czy Vikebygd. Mnie interesowała dzisiaj Góra Orłów, czyli Ørnaberget (340 m n.p.m.).
Pierwsze dwieście, trzysta metrów to płaska, szeroka droga z górskim strumieniem po lewej i zboczem, gdzie często wypasają się owce po prawej stronie. Gdy droga zagłębia się w las, nachylenie terenu się zwiększa. Kolejny odciek to żmudna wspinaczka. Po obu stronach drogi mnóstwo drzew, przesłaniających widoki i tylko gdzieś po lewej słychać wciąż towarzyszący nam strumień spływających gdzieś z góry mas wody. Najpierw dochodzimy do kierującej na prawo ścieżki, prowadzącej na Dyrhaug. Tuż obok stoi czyjś domek wypoczynkowy. Idziemy dalej i wkrótce natykamy się na odchodzącą w prawo ścieżkę na Ørnaberget. Schodzimy z drogi.
Teraz trasa prowadzi lekko tylko pod górę pomiędzy skałami i niską roślinnością. Ścieżka jest dobrze wydeptana przez okolicznych mieszkańców. Co jakiś czas mijamy karłowate brzózki. W paru miejscach podłoże stanowi błotne rozlewisko, ale w tych miejscach ułożono deski, ułatwiające wędrówkę. Wkrótce dochodzimy do kolejnego rozwidlenia. Jedna ścieżka prowadzi na szczyt Ørnaberget I, druga na Ørnaberget II. Ten drugi to to taka przyboczna górka oferująca widok na Krakkanuten i leżące za nim jezioro. Na Ørnaberget I znalazła się i skrzynka z notesem do wpisania swojego nazwiska i zgrabna ławeczka i stół, gdzie można przysiąść i coś przekąsić. No i widoki na dolinę Vats oraz dwa ciągnące się wzdłuż jeziora. Góra Orłów oferuje także widok na fiord Ølsfjorden na wschodzie i co ważniejsze to stąd mogłem sobie popatrzeć na pasmo górskie, gdzie znajdował się Grytenuten. Ukształtowanie terenu nie wydawało się trudne i przypuszczałem, ze bez trudu odnajdę drogę do celu. Po zrobieniu kilku fotek ze szczytu ruszyłem dalej.
Zszedłem w dół do niewielkiej dolinki, której dno stanowiło podmokłe torfowisko. Na szczęście nie było aż tak podmokłe jak sądziłem i nie zamoczywszy butów przeszedłem na drugą stronę. Potem, wyszukując w miarę łagodniejsze odcinki zbocza, zacząłem się wspinać. Wędrówka, mimo braku ścieżki nie była uciążliwa i wkrótce znalazłem się na szczycie pierwszego wzniesienia. Stamtąd mogłem ocenić dokładniej ukształtowanie terenu przede mną a posiłkując się aplikacją ut.no, określić w którym kierunku powinienem iść dalej. Jakiś czas później postawiłem nogę na szczycie. Co zaskakujące, nie był to najwyższy punt w okolicy, nie posiadał nawet tak charakterystycznego w tych stronach kopczyka z kamieni. W oddali majaczył najprawdopodobniej Bjoafjorden.
Pokręciłem się na miejscu chwilę i zacząłem wracać. Z powodu braku ścieżki sam określałem którędy iść, przez co moja trasa powrotna nieco różniła się od tej, którą wszedłem na szczyt. W końcu jednak dotarłem do ścieżki prowadzącej na Ørnaberget, tuż pod szczytem i skierowałem się w dół. Dotarłem do szerokiej, leśnej drogi i reszta trasy minęła mi między drzewami bez żadnych, wartych uwiecznienia widoków.
Na Grytenuten nie prowadzi żadna ścieżka, przez co góra ta jest nieco osamotniona i mało uczęszczana przez miejscowych. Nie oferuje też spektakularnych widoków jak choćby dużo niższy Ørnaberget. Jednak wędrówka na Grytenuten jest łatwa i niezbyt długa. I myślę, że warto się nań wybrać, ot choćby po to aby zakosztować nieco bardziej dziewiczych terenów do wędrówki, jako że okoliczne góry są dość mocno schodzone przez miejscowych a ścieżki wydeptane.
I was preparing to climb on Grytenuten, a mountain where was not any path to follow. Initially, I planned to start from the north and summit of Bukkanaba, and from there somehow get to the Grytenuten. However, when I looked more closely at the map, I saw that it would be much easier to go from the south and Ørnaberget mountain. I could not count on any paths that would lead me to a place between one mountain and the other, and my route could go through wetlands there, but I was hoping that I could manage it somehow.
Due to the strong sun that has been warming up for several days, I decided to go on this trip in the late afternoon. I left the house after 17.00 and soon I was on a parking lot I knew from various previous trips. This is where the trails to Thorsgruva, Dyrhaug, Ulserhaug, Moldebrekka and the already mentioned Ørnaberget begin. You can also walk to Bjoa or Vikebygd. Today, I was interested in the Ørnaberget (340 m a.s.l.).
The first two or three hundred meters are a flat, wide road with a mountain stream on the left and a slope, where sheep on the right often bask. As the road sinks into the forest, the slope increases. Another part is tedious climbing. There are a lot of trees on both sides of the road, obscuring the views and only somewhere on the left you can still hear the stream of water flowing down from somewhere from above. First, we come to the path leading to the right, leading to Dyrhaug. A small cabin is right next to it. We go further and soon we come across the path to Ørnaberget. We’re getting out of the way.
Now the trail leads slightly uphill between the rocks and low vegetation. The path is well-trodden by local residents. Time to time we pass by dwarf birches. In a few places the ground is a muddy backwaters, but in these places boards were laid to facilitate the journey. Soon we come to the next fork. One path leads to the top of Ørnaberget I, the other to Ørnaberget II. The last one is a side hill offering a view of Krakkanuten and the lake behind it. On Ørnaberget I there is a box with a notebook to record your name and a shapely bench and table where you can sit and eat something. More important is a view of the Vats Valley and two lakes. Mount of Eagels (Ørnaberget) also offers a view of the Ølsfjorden fjord in the east and more importantly from here I could look at the mountain range where Grytenuten was located. The lay of the land didn’t seem difficult and I thought I would find my way to my destination without any problems. After taking a few photos from the summit, I moved on.
I went down to a small valley, the bottom of which was a wetland bog. Fortunately, it wasn’t as wet as I thought and without wetting my shoes I went to the other side. Then, searching for milder sections of the slope, I started climbing. The hike, despite the lack of a path, was not bothersome and soon I was at the top of the first hill. From there, I could assess the terrain in front of me more accurately and using the ut.no application, determine in which direction I should go further. Some time later I set my foot on the top. Surprisingly, it was not the highest point in the area, there was not even have such a characteristic mound of stones. In the distance, probably Bjoafjorden was visible.
I stopped myself a moment and started coming back. Due to the lack of a path I determined which way to go, which made my return route a little different from the one I went to the top of. In the end, however, I reached the path leading to Ørnaberget, just below the summit and headed down. I reached a wide forest road and the rest of the route passed through the trees without any views worth capturing.
There is no path to Grytenuten, which makes the mountain a little lonely and not frequented by the locals. It also doesn’t offer spectacular views like the much lower Ørnaberget. However, the hike to Grytenuten is easy and not too long. And I think it’s worth going there, just to experience a bit more pristine areas for hiking, as the surrounding mountains are quite heavily descended by locals and the paths are trampled down.