-
Håfjell i inne górki
Håfjell znajdował się na mojej liście do zdobycia już od dłuższego czasu. Nigdzie jednak nie potrafiłem znaleźć szlaku, który na tę górę prowadzi. Z czasem docierało do mnie, że być może żadnej ścieżki nie ma i prawdopodobnie będę musiał iść na przełaj. Posprawdzałem wszystkie dostępne na necie mapy i obmyśliłem taki plan: wejście z Vestvoll na Friarane, zdobycie Hovdy (530m n.p.m.), zejście i mijając ponownie Friarane udać się na Litle Kjort, Brennestag i dopiero stamtąd poszukać drogi na Håfjell. Zejście miało nastąpić do Blikry, skąd bliziutko byłoby do pozostawionego na parkingu w Vestvoll auta. Taka wariacja na temat fire på ein dag. Wydrukowałem mapki i pozostało poczekać na łaskawość…
-
Vakadalen
Podczas tego weekendu nie planowałem żadnego łażenia po górach. Miałem inne plany a poza tym chciałem dać odpocząć moim obolałym nogom. W dodatku pogoda nie sprzyjała pieszym wędrówkom. Kiedy jednak w niedzielę koło południa wyjrzałem przez okno, okazało się, że na dworze jest całkiem przyjemnie i można się gdzieś wybrać. Choćby na niedługi spacer. Uznałem, ze mogę wybrać się do Aurdal. Szybko spakowałem się i ubrałem ciepło. Wsiadłem do auta i po drodze na miejsce wpadłem na pomysł wycieczki w zupełnie inne miejsce. Aurdal mimo swego uroku było już przeze mnie odwiedzane w tym roku dość często, przez co zdążyło mi spowszechnieć. Przypomniałem sobie na szczęście o innej, w miarę…
-
Kjørt 606 m n.p.m.
O tej porze roku słońce wschodzi w okolicach godziny ósmej. O siódmej wciąż jest ciemno i niezbędna okazuje się latarka. Oświetlam żwirowaną drogę przed sobą i oddalam się od pozostawionego na niewielkim trawiastym parkingu auta. Mijam ogromną stodołę i kieruję sie w stronę majaczącego w ciemności domostwa. Droga wiedzie lekko pod górkę. Na bramie przed domem tkwi wbita w słup siekiera. Przez chwilę zastanawiam się, czy chrzęszczące pod stopami kamyki nie obudzą gospodarzy i czy powinienem się czegoś obawiać przechodząc w mroku pod ich drzwiami. Pokonuję zamkniętą bramę na drodze prowadzącej w góry i pozostawiam te myśli za sobą. Gdzieś przede mną, skryty w ciemności czeka szczyt Kjørt. Droga…
-
Hovda w Sandeid 591m n.p.m.
To miała być już trzecia Hovda w moim dorobku. Na pierwszą, znajdujacą się w Ølensvåg wspiąłem lata temu, kiedy nawet nie myślałem o pisaniu bloga. Drugą Hovdę ‘’zdobyłem’’ w zeszłym roku a teraz przyszła pora na kolejną. Zapewne gdzieś, w jakimś miejscu znajduje się następna Hovda, ale w mojej najbliższej okolicy wiem tylko o tych trzech. Ta w Sandeid była najwyższa i liczyła 591 metrów nad poziomem morza. Sobota zapowiadała się deszczowa, lecz dopiero od południa. Uznałem, że warto wykorzystać poranne godziny na wyprawę do Sandeid. Wstałem o trzeciej w nocy aby załapać się na wschód słońca. Przez jakis czas zastanawiałem się co na siebie włożyć. Długie spodnie zapewniajace…
-
Friarane
W niedzielę, dzień po moim nieudanym wejściu na Bukkenibbę, pogoda była wręcz fantastyczna. Poranne mgły ustąpiły słońcu, które tak grzało, że aż dziw, że zalegający wszędzie śnieg nie stopniał. Żal było siedzieć w domu, więc spróbowałem namówić Tymka na jakiś wspólny wypad w góry. Zajęty zabawą klockami Lego oczywiście nie był zainteresowany. Na szczęście z pomocą przyszła moja małżonka, która z chęcią chciała pozbyć się nas z domu. Spakowała młodemu plecak, pomogła mu się ubrać i już po chwili siedzieliśmy obaj w aucie zastanawiając się na jaka górkę się wybrać. Wybrałem ponownie Hovdę, jako w miarę łatwą. Po dotarciu na miejsce, zarzuciliśmy plecaki, założyliśmy okulary przeciwsłoneczne (bo odbite od…
-
Hovda – podejście drugie
Zima powoli acz nieubłaganie dociera do Norwegii. Ostatnie dni to typowa dla tego regionu deszczowa pogoda. Jednak ostatni weekend okazał się niespodziewanie suchy, słoneczny choć mroźny. Temperatura spadła poniżej zera i utrzymywała się tak przez kolejne trzy dni. Słońce wręcz zachęcało aby wyrwać się z domu a ustępujący ból w lewym kolanie sprawiał, że intensywnie myślałem o jakiejś mało wymagającej wycieczce w góry. Pomyślałem też, że jeśli zabiorę ze sobą Tymka, nie będę mógł narzucić sobie jakiegoś intensywnego tempa a przewietrzenie małego potwora wyjdzie mu tylko na zdrowie. W końcu ile można siedzieć w domu oglądając bajki czy bawiąc się klockami. Moje wysiłki zmierzające do przekonania chłopca do swoich…
-
Hovda
Góry uzależniają. Czułem prawdziwy głód obcowania z naturą, wysiłku związanego z wspinaczką i wewnętrznego spokoju. Ostatnio mogłem sobie pozwolić jednie na krótkie wypady z rodziną, ale jak łatwo się domyślić, to nie było to samo. W jakiś dziwny sposób ciągnęło mnie, żeby iść w góry. Uczucie narastało przez parę ostatnich tygodni a codzienny widok otaczających mnie okolicznych szczytów przyzywał niczym syreni śpiew żeglarzy. Tylko czekałem na ładną pogodę w weekend, żeby ustalić plan. I gdy tylko nadszedł odpowiedni moment zakomunikowałem małżonce, że idę. Tym razem nie miałem większych rozterek co do wyboru szczytu. Myślałem o Hovdzie, ostatnim wzniesieniu z pasma gór, wśród których są także Aksla i Vardafjellet. Z…
-
Hovda (531 m n.p.m.)
Podejście pierwsze 2015.07.26 Wyprawy z moim starszym synkiem zawsze są dużo bardziej emocjonujące niż samotne wycieczki. Pomijając aspekt mojej frustracji związanej z tempem marszu i tym, że raczej nie mam co liczyć na dotarcie na zamierzony szczyt, taka wycieczka ma swoje uroki. Tym razem było nie inaczej. Pogoda nie dopisywała. Pochmurne niebo i przelotne deszcze to raczej nie jest idealna pogoda na wiesze wędrówki ale nie chciałem spędzić całej niedzieli siedząc w domu. Rzuciłem więc hasło wycieczka a mój synek z radością się zgodził. Postanowiłem udać się na Hovdę, górkę na która szlak zaczyna się za Nedre Vats. Sam szczyt znajduje się w tym samym paśmie, co Aksla i Vardafjellet,…