górskie wyprawy

Zęby trolla, czyli Hårlandsnepane

Czym jest Hårlandsnepane zobaczyłem któregoś dnia przeglądając filmiki na serwisie  youtube. Wysunięta ponad urwisko niczym mniejsza wersja Języka Trolla skała sfilmowana dronem robiła ogromne wrażenie. Szybko odszukałem na mapie gdzie toto się znajduje i odkryłem, że tę formację skalną już wcześniej widziałem. Hårlandsnepane to w rzeczywistości pięć podobnych, poszarpanych grani szczerzących się jak koślawe zęby zamienionego w kamień norweskiego trolla. Znajdują się one w Hårland, na przedłużeniu doliny Litedalen w górach na wschód od miasteczka Etne. Widziałem je już wcześniej z dołu, parę lat temu, wędrowałem w tamtej okolicy i już wtedy zwróciłem na nie uwagę. Ich charakterystyczny kształt przyciąga uwagę. Wtedy jednak nie wiedziałem, że można na tych zębach postawić stopę. Wydawały się takie niedostępne na szczycie pionowego, ponad 600-metrowego urwiska. A jednak.

Close
Wyznaczanie trasy
pokaż opcje ukryj opcje
Print Reset
Pobieranie wskazówek...
Close
Find Nearby Zapisz położenie znacznika Wyznaczanie trasy

Filmik na youtubie pokazał mi, że można tam wejść i od razu zapisałem sobie kolejny cel wędrówek na swoją listę. Podczas długiego majowego weekendu, to właśnie Hårlandsnepane było moim głównym punktem programu. Jak pisałem ostatnio, po zejściu z Håfjellet, zostałem przygarnięty przez znajomych a następnego dnia, już w towarzystwie mojego gospodarza, Łukasza, który zdążył już pojawić się na blogu przy paru okazjach ruszyliśmy w kierunku Etne. Niebo było zachmurzone, a gdy zaczynaliśmy wędrówkę nawet przelotnie popadało. Potem jednak wypogodziło się i przez większość czasu mogliśmy cieszyć się ze słonecznej pogody.

Sam szlak zaczyna się tuż przy budynku hydroelektrowni w Hårland. Wiedzie najpierw wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Hårlandsvatnet, mija kilka domostw by w końcu skręcić w leśną ścieżkę. Trzeba przyznać, że ta była dobrze utrzymana i nie sposób było się zgubić. Nic dziwnego zresztą, szlak oznaczony czerwoną literą T należał do DNT, norweskiego towarzystwa turystycznego i prowadził do jednego ze schronisk kilka kilometrów dalej (Løkjelsvatnhytta). Podążaliśmy ścieżką dopóki nie wyprowadziła nas z lasu. Przy niektórych stromych odcinkach korzystaliśmy z drabin.

W końcu wyszliśmy na płaskowyż i tam zdecydowaliśmy się zejść z głównego szlaku. Do Løkjelsvatnhytty mieliśmy pójść później. Na pierwszy ogień miało pójść Hårlandsnepane. Odnaleźliśmy wydeptaną w pożądanym kierunku ścieżkę. Tam gdzie nie jej nie było, trasę znaczyły nieduże kopczyki kamieni. Wkrótce natrafiliśmy do niedużej kotlinki, a po jej zachodniej stronie ujrzeliśmy pięć ogromnych skał stojących w szeregu. A może powinienem napisać jedna skała, ale poprzecinana głębokimi szczelinami. Gdy podeszliśmy do jednej z tych rozpadlin, z trudem udało się dojrzeć jej dno. Strach pomyśleć, co by było gdyby wtedy któryś z tych ogromnych bloków postanowił się oderwać od reszty.

Ścieżka rozgałęziała się i zdecydowaliśmy się pójść najpierw na prawo. Udało nam się wejść na skrajną północną skałę i niewielką półkę poniżej, będącą świetnym miejscem na wykonanie paru fotek. Potem musieliśmy zawrócić do rozwidlenia i wybrać drugą opcję. Tym razem doszliśmy na południowy skraj Hårlandsnepane i tu daliśmy radę wejść na dwa najbardziej na południe wysunięte zęby trolla. Wydaje mi się, że te środkowe nie są dostępne, albo może po prostu nie skupiliśmy się wystarczająco na odszukaniu wejścia na nie. Cóż, wrażenia i tak były niesamowite. Samo wejście na jedną ze skał i podejście do krawędzi było sporym wyzwaniem dla psychiki. Musiało minąć parę minut nim umysł przyzwyczajał się do wysokości i nowej perspektywy. Porobiliśmy mnóstwo zdjęć, polatałem trochę dronem i uznaliśmy, że czas iść dalej.

Hårlandsnepane

Na płaskowyżu. | On the plateau.

Tym razem skierowaliśmy się w kierunku Løkjelsvatnhytty. Trafiliśmy nawet na ścieżkę, biegnącą w tym kierunku. Schronisko położone jest nad jeziorem Lykilsvatnet i już kiedyś miałem okazję być w jej pobliżu, choć szedłem wtedy z innego kierunku. Teraz, niemal w połowie maja, ogromne jezioro pokrywała warstwa lodu a w oddali śnieżyły się szczyty okolicznych gór. Na schronisko składają się trzy budynki. W jednym znajdowała się sypialnia, w drugim kuchnia, jadalnia i składzik drewna, a trzeci służył za wychodek. Było to jedno z tych schronisk, które nie posiadają stałej obsługi, a każdy zatrzymujący się na noc może skorzystać ze wszystkich elementów wyposażenia i zapasów, o ile za nie zapłaci. Rezerwacja miejsc (łóżek) odbywa się przez internet na stronie DNT (ut.no).

Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że Løkjelsvatnhytta ma obecnie lokatorów, kilkuosobową rodzinę, która właśnie wybierała się na wędrówkę. Małe dzieciaki gdy tylko zobaczyły wznoszącego się w powietrze drona podbiegły, by popatrzeć jak się tym lata. Frajdy nie było zbyt dużo. Już po chwili siadła mi bateria i trzeba było chować sprzęt.

Pożegnaliśmy się z Norwegami i ruszyliśmy w stronę zejścia z płaskowyżu. Dotarliśmy do miejsca, gdzie nie tak dawno zeszliśmy z głównego szlaku i rozpoczęliśmy schodzenie. Drabiny na pionowych odcinkach ułatwiały sprawę. Przed wędrówką bałem się, czy aby ta trasa nie będzie zbyt dużym wyzwaniem dla moich kolan. Okazało się jednak, że jest dość łatwa, a na pewno nie bardzo wymagająca. Większym problemem okazało się chyba prażące podczas drogi powrotnej słońce.

Dotarliśmy do parkingu przed elektrownią i mogliśmy zapakować się do samochodu. Wyprawa na Hårlandsnepane zakończyła się sukcesem.

Hårlandsnepane od tyłu. | Hårlandsnepane from behind.

I saw what Hårlandsnepane is one day while browsing videos on YouTube. Protruding above the cliff like a smaller version of Troll’s Tongue, the rock filmed with a drone made a huge impression. I quickly found where it was on the map and discovered that I had seen this rock formation before. Hårlandsnepane is actually five similar, jagged ridges grinning like the crooked teeth of a Norwegian troll turned to stone. They are located in Hårland, an extension of the Litedalen valley in the mountains east of the town of Etne. I’ve seen them from below before, a few years ago, I was hiking in the area and then I noticed them. Their characteristic shape attracts attention. But back then I didn’t know you could put your foot on those teeth. They seemed so inaccessible at the top of a vertical, over 600-meter cliff.

A YouTube video showed me that it was possible to go there and I immediately added another hiking destination to my list. During the long May weekend, Hårlandsnepane was my main point of the program. As I wrote recently, after leaving Håfjellet, I was hosted by friends and the next day, in the company of my host, Łukasz, who had already appeared on the blog on several occasions, we set off towards Etne. The sky was cloudy, and when we started the hike it even rained briefly. But then the weather cleared up and we could enjoy the sunny weather most of the time.

The trail itself starts right next to the hydroelectric plant in Hårland. On beginning it goes along the eastern shore of Lake Hårlandsvatnet, passes several houses and finally turns into a forest path. It must be admitted that it was well maintained and it was impossible to get lost. No wonder, the trail marked with the red letter T belonged to DNT, the Norwegian tourist association, and led to one of the lodges a few kilometers further (Løkjelsvatnhytta). We followed the path until it led us out of the forest. We used ladders on some steep sections.

We  reached a plateau and there we decided to leave the main trail. We were supposed to go to Løkjelsvatnhytta later. Hårlandsnepane was the main dish that day. We found a well-trodden path in the desired direction. Where there was no path, the route was marked by small mounds of stones. Soon we came across a small valley, and on its western side we saw five huge rocks standing in a row. Or maybe I should write one rock, but splitted by deep crevices. When we approached one of these crevasses, it was difficult to see the bottom. It’s scary to think what would happen if one of these huge blocks decided to break away from the rest.

Løkjelsvatnhytta

The path branched off and we decided to go to the right first. We managed to climb onto the extreme northern rock and a small rock shelf below, which was a great place to take a few photos. Then we had to go back to the crossing and take the second option. This time we reached the southern edge of Hårlandsnepane and here we managed to climb the two southernmost troll’s  teeth. It seems to me that the middle ones are not accessible, or maybe we just didn’t focus enough on finding the way to them. Well, the experience was amazing anyway. Just climbing one of the rocks and approaching the edge was quite a mental challenge. It took a few minutes for the mind to get used to the height and the new perspective. We took a lot of photos, I flew the drone a bit and we decided it was time to move on.

This time we headed towards Løkjelsvatnhytta. We even came across a path running in this direction. The cabin is located on Lake Lykilsvatnet and I had the opportunity to be near it once before, although I was coming from a different direction. Now, almost in mid-May, the huge lake was covered with a layer of ice and the peaks of the surrounding mountains were snowing in the distance. The ledge consists of three buildings. One contained a bedroom, the second a kitchen, dining room and wood storage room, and the third served a toilet. It was one of those cabins that did not have permanent staff, and anyone staying overnight could use all the equipment and supplies as long as paid for them. Reservation of places (beds) is made online on the DNT website (ut.no).

When we got there, it turned out that Løkjelsvatnhytta currently had tenants, a family of several people who were just going on a hike. As soon as little kids saw the drone rising into the air, they ran to watch it fly. There wasn’t much fun. After a while, my battery died and I had to hide the equipment.

We said goodbye to the Norwegians and headed towards the descent from the plateau. We reached the place where we had recently left the main trail and started descending. Ladders on vertical sections made things easier. Before the hike, I was afraid whether this route would be too much of a challenge for my knees. However, it turned out to be quite easy and certainly not very demanding. The bigger problem was probably the scorching sun on the way back.

We reached the parking lot in front of the power plant and were able to get into the car. The expedition to Hårlandsnepane was a successful.

To i kolejne zdjęcia zostały wykonane przez Łukasza. |This and subsequent photos were taken by Łukasz

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *