Kjøvangen
Był początek listopada. W górach już leżał śnieg i ciężko było gdziekolwiek się wybrać. Wobec tego postanowiłem pochodzić gdzieś w nie górzystych rejonach. Ostatecznie padło na Kjøvangen, niewielką zatoczkę na Oslofjordzie, tuż za niewielkim miasteczkiem Son. Ostatnie poszukiwania jesieni na Haglebunatten nie przyniosły rezultatu, tutaj jednak jesień miała się całkiem dobrze. Pozostawiłem auto na parkingu na osiedlu domków wypoczynkowych i ruszyłem na spacer. Wzdłuż wybrzeża poprowadzony jest szlak Kyststien i moja początkowa marszruta pokrywała się właśnie z tą trasą. Później jednak postanowiłem odbić jedną ze ścieżek prowadzących w głąb lasu i zatoczyć parukilometrową pętlę by wrócić z powrotem do Kjøvangen.
Wokół zatoki pobudowano sporo domków, a z kamienistego wybrzeża co rusz odchodziły betonowe lub drewniane pomosty, zapuszczając się czasem kilka, czasem kilkanaście metrów poza linię brzegową. Zanim zagłębiłem się w las, ujrzałem dwa wycieczkowce sunące po fiordzie na północ. Leśna ścieżka zaprowadziła mnie do Holvik, kolejnej zatoczki. Stamtąd kierowałem się na Furubråten. Okazało się, że jest to polana z samotnym domkiem. Tuż obok przebiegała droga. Sprawdziłem na mapie jakie mam możliwości dalszego marszu i którędy mogę powrócić do Kjøvangen. Wszedłem na asfaltową drogę i skierowałem się na południe. Niedługo potem ujrzałem wchodzących w las myśliwych, najpierw po prawej, potem po lewej stronie szosy. Chwilę później moim oczom ukazał się kolejny, przycupnięty na wzniesieniu, z karabinem, który bardziej pasował do działań wojennych niż na polowanie. Miałem nadzieję, że nie zostanę przypadkowo postrzelony (zastrzelony), gdy wokół tyle osób kręci się z bronią palną. Skręciłem w kolejną leśną drogę i po kilkudziesięciu minutach znalazłem się wśród domków wypoczynkowych w Kjøvangen.
Trasa zajęła mi godzinę i 43 minuty, podczas których przeszedłem niecałe 6 km.
It was beginning of November. There was already snow in the mountains and it was difficult to go for a hike anywhere. Therefore, I decided to go somewhere in non-mountainous regions. Ultimately, I chose Kjøvangen, a small bay on the Oslofjord, just outside the town of Son.
I left the car in a parking lot in a holiday home estate and went for a walk. The Kyststien trail runs along the coast and my initial path covered with this route. Later, however, I decided to take one of the paths leading deeper into the forest and make a loop of a few kilometers to return back to Kjøvangen.
A lot of houses were built around the bay, and concrete or wooden piers were constantly leaving the rocky coast, sometimes going a few, sometimes a dozen or so meters beyond the shoreline. Before I entered the forest, I saw two cruise ships heading north across the fjord. The forest path took me to Holvik, the next cove. From there I headed towards Furubråten. It turned out to be a clearing with a lonely house. There was a road running right next to it. I checked on the map what options I had for further march and how to Kjøvangen. I entered the asphalt road and headed south. Shortly afterwards I saw hunters entering the forest, first on the right, then on the left side of the road. A moment later, I saw another one, perched on a hill, with a rifle that was more suited to warfare than hunting. I hoped I wouldn’t be accidentally shot I turned onto another forest road and after several dozen minutes I found myself among the holiday houses in Kjøvangen.
The route took me an hour and 43 minutes, with distance of less than 6 km.