Steinslandsnuten
To była spontaniczna wycieczka. Pogoda podczas weekendu była raczej średnia i ciężko było zaplanować jakąś bardziej imponującą wyprawę. Poza tym moje kolana po ostatnich wyczynach jeszcze nie doszły do siebie i wolałem je tylko lekko rozruszać. Wybór padł na jedną z łatwiejszych górek w okolicy, opisywaną już kiedyś tutaj, czyli Steinsladndsnuten. Podczas wędrówki przez dolinę Aurdal, napotkałem stado kóz, stojące na drodze. Kozy, początkowo nieco spłoszone nie miały za bardzo gdzie czmychnąć więc z konieczności musiałem się wcisnąć między nie a płot z siatki. Zwierzątka po chwili nabrały większej pewności i zaciekawieniem obserwowały moje poczynania. Wspólnie dotarliśmy do bramy przez którą przelazłem i od tej pory maszerowałem już sam.
Szybko dotarłem do Fjellgardsbakken, które często odwiedzaliśmy z dziećmi, potem podążyłem leśną drogą aż do skrzyżowania z trasą wiodącą na Sletthag, Åkslę i Vardafjell. Poszedłem prosto, kierując się na Sandeid. Drogę na tym odcinku porasta trawa i miejscami jest dość mokro. Gdy dotarłem do kolejnego rozwidlenia szlaków i skręciłem w lewo ku szczytowi Steinslandsnuten, zrobiło się jeszcze bardziej mokro. Nie tylko na ścieżce. Dopadł mnie deszcz. Założyłem kurtkę i kontynuowałem marsz. Łatwiej było w tym momencie iść dalej, niż wracać. Deszcz okazał się przelotny i przestał padać gdy wyszedłem na otwartą przestrzeń. Chwila wspinaczki i byłem na miejscu.
Choć górka nie należy do najwyższych w okolicy, rozpościera się z niej naprawdę ładna panorama. Co zresztą widać na załączonych fotkach. Chwilę pokręciłem się na szczycie, po czym rozpocząłem odwrót.
Droga powrotna minęła dość szybko. Mniej więcej w tym samym miejscu co poprzednio, dopadł mnie kolejny deszcz. Ale i ten szybko minął. Na drodze prowadzącej przez Aurdal nie napotkałem już żadnych zwierzaków a jedynie parę spacerujących staruszków. Cała trasa w obie strony liczy niecałe 11 kilometrów. Pokonanie tego dystansu zajęło mi 3 i pół godziny.
This was a spontaneous trip. There was no weather to plan any spectacular trekking journey. In fact, I had to let my knees rest after my last trips. I decided to use a few hours of sun and climb on one of easiest mountain in the neighborhood, Steinslandsnuten (I was there before, and you can read about this here, but it is only in polish). When I walked through the Audral valley, I met herd of goats. They stood on the road in front of me and they hadn’t a possibility to escape. In this case I could get closer and went among them. They were a bit scared at the beginning, but after the while they looked at me more curious. I get to the gate and crossed it. The goats left behind me.
I reached place called Fjellgardsbakken, where very often we came with the children and walked in into the forest. The road led me to the firs crossroad. Trail on right dirested to Sletthaug, Åksla and Vardafjell. I kept the direction to Sandeid. After this point, the road became more grassy and wet. And when I came to another crossroad with the path to Steinstalnsnten it became even more wetter. It became to rain. I had to use my rain jacket, but I didn’t retreat. Few minutes I left the forest the weather get better and the sun appeared again. Soon, I was on place.
The mountain is not the highest in the area, but you can see beautiful scenery from here. I attached some photos as a proof. After a while at the summit, I went back.
During the return, another rain caught me exactly in the same place as before. But also this time it rained quite short. I didn’t meet any goats this time and soon, I reached my car. The whole route has less than 11 kilometers in both ways. I made it in 3,5 hour.